Już do przerwy stało się niemal przesądzone, że skoczowianie zadanie nakreślone na sobotnią konfrontację wykonają. Prowadzenie objęli po przytomnym skierowaniu piłki do „sieci” przez Marcina Jaworzyna, wcześniej seria pomyłek w „tyłach” przydarzyła się obrońcom Cukrownika. Jeszcze przed zejściem obu ekip do szatni oskrzydlającą akcję Tomasza Czyża zamknął strzałem bez namysłu Adrian Borkała, istotnie komplikując położenie gospodarzy.

Gdy drużyny zamieniły się stronami Beskid urządził sobie kanonadę. Zespołowe rozegranie spożytkował Michał Szczyrba krótko po wznowieniu gry. Godzinę rywalizacji zamknął bezbłędny strzał Wojciecha Padły „z wapna”. Niebawem było 5:0, bo Szczyrba z bliska wpakował futbolówkę do celu. Honor w 71. minucie uratowali chybianie, gdy Jarosław Waleczek wykorzystał dekoncentrację w szeregach skoczowskiej drużyny po kornerze. Na samym finiszu Damian Szczęsny futbolówkę zagrał wzdłuż bramki w taki sposób, że defensor Cukrownika pomylił się i zmusił wtórnie Kamila Kawę do kapitulacji.