
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Derbowa niespodzianka
Dużo ambitnego i wyrachowanego futbolu pokazali wczoraj zawodnicy Wisły Strumień, którzy pokonali faworyzowaną Błyskawicę.
– Zawodnicy w szatni już od jakiegoś czasu nie mogli doczekać się tego starcia. Derbowa ranga spotkania zrobiła swoje – przyznał po konfrontacji trener Wisły Marcin Rabczak. Jego podopiecznych na pewno trzeba pochwalić za mądrą grę w obronie. Sposób przesuwania się tej formacji beniaminka przysporzył Błyskawicy niemało problemów. Drogomyślanie swoje okazje jednak mieli. Szczęścia szukali m.in. Łukasz Góraczewski czy Robert Pawlak. Konkretniejsi w ofensywnych poczynaniach byli gospodarze, którzy w 20. minucie otworzyli rezultat. Strata w środku pola przez drogomyślan, do piłki dobiega Artur Miły i pokonuje Krzysztofa Michałowskiego.
– Ciężki był to mecz dla oka kibica. Od momentu zdobytej bramki rywal grał na czas, przez co nie było tak płynnej gry – powiedział opiekun drogomyślan Krystian Papatanasiu. W 60. minucie przed kolejną próbą stanął Pawlak. Jego groźne uderzenie obronił jednak golkiper gospodarzy, który kwadrans później zdecydowanie lepiej mógł się zachować przy strzale Łukasza Halamy z rzutu wolnego, po którym Błyskawica doprowadziła do wyrównania.
Ostatni akcent strzelecki należał jednak do Wisły. W doliczonym czasie gry Miły dośrodkował z rzutu wolnego na nabiegającego Dariusza Indyka, a ten głową ustalił wynik meczu, zakończonego rozstrzygnięciem niespodziewanym z korzyścią dla beniaminka.
– Ciężki był to mecz dla oka kibica. Od momentu zdobytej bramki rywal grał na czas, przez co nie było tak płynnej gry – powiedział opiekun drogomyślan Krystian Papatanasiu. W 60. minucie przed kolejną próbą stanął Pawlak. Jego groźne uderzenie obronił jednak golkiper gospodarzy, który kwadrans później zdecydowanie lepiej mógł się zachować przy strzale Łukasza Halamy z rzutu wolnego, po którym Błyskawica doprowadziła do wyrównania.
Ostatni akcent strzelecki należał jednak do Wisły. W doliczonym czasie gry Miły dośrodkował z rzutu wolnego na nabiegającego Dariusza Indyka, a ten głową ustalił wynik meczu, zakończonego rozstrzygnięciem niespodziewanym z korzyścią dla beniaminka.