Jak po każdej porażce, czujemy niedosyt. Znów zabrakło nam sił po przerwie. Mamy wąską kadrę, nie za bardzo jest kogo wpuścić, frekwencja na treningach pozostawia wiele do życzenia i ponosimy tego wszystkiego konsekwencje, a punkty nam uciekają – ocenia trener LKS-u, Tomasz Wróbel. Przyjezdni świetnie rozpoczęli to spotkanie. Już w 5. minucie Cukrownik cieszył się z prowadzenia, gdy Daniel Poloczek wpisał się na listę strzelców po indywidualnej akcji. Chwilę wcześniej to jednak zawodnicy z Pruchnej mogli się pokusić o bramkę, lecz "na posterunku" był golkiper z Chybia. 

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 10. minucie Juan Pablo Alvarez Munera wypuścił na wolne pole Marcina Wysińskiego, a ten w pojedynku "oko w oko" z Oskarem Błażejczakiem zachował zimną krew. Nieco ponad 20 minut później drużyna z Pruchnej cieszyła się z prowadzenia, gdy Dawid Mencner skutecznie dobił odbitą piłkę.


Dobrze weszliśmy w mecz, szybko objęliśmy prowadzenie, lecz potem nie ustrzegliśmy się prostych błędów. Na szczęście drużyna dobrze zareagowała w drugiej połowie. Zawodnicy pokazali charakter – mówi opiekun Cukrownika Kamil Sornat.

Kolejne trzy kwadranse toczyły się pod dyktando chybian, którzy zmienili swoje ustawienie i okazało się to mieć znamienne znaczenie dla losów potyczki. Drużyna z Chybia postawiła na proste środki i w 65. minucie ponownie mieliśmy remis. Andrzej Stokłosa głową zamknął dośrodkowanie z rzutu wolnego. Niespełna 20 minut później goście zadali decydujący "cios". Poloczek skutecznie wykończył podanie od Damiana Hojki.