25 lipca br. Koszarawa pokonała swojego lokalnego rywala 2:1. 2 miesiące później obie ekipy spotkały się ponownie. Tym razem jednak Góral wziął rewanż za potyczkę z 1. kolejki. – Byliśmy źli po tamtym meczu. Moi zawodnicy chcieli rewanżu za porażkę z lipca i to się im udało. Ja jestem zadowolony ze swojej drużyny, przede wszystkim pod kątem taktycznym. Zawodnicy w mniejszym, jak i większym stopniu realizowali swoje założenia i uważam, że wygraliśmy zasłużenie – powiedział trener zwycięskiej ekipy, Bartosz Woźniak.

Sam mecz przebiegał bez "fajerwerków". Na placu gry dominowało twarde, piłkarskie rzemiosło, toteż zwolennicy doznań artystycznych mogli poczuć się zawiedzeni oglądając to spotkanie. W 15. minucie Góral objął prowadzenie. Grzegorz Szymoński przytomnym podaniem znalazł w polu karnym Macieja Łackiego, a ten skutecznym strzałem z okolic 11. metra ulokował piłkę w siatce. – Tym bardziej cieszy mnie ta bramka, iż był to wariant trenowany na treningach – dodaje Woźniak. 

Drużyna z Tetmajera, szczególnie w drugiej połowie, przeszła do niskiego pressingu i rozpoczęła się tzw. obrona Częstochowy. Koszarawa ambitnie walczyła o odmienienie losów meczu, lecz ciężko było jej się przebić przez szczelny "mur" Górala. Gospodarze z kolei swoich szans upatrywali po stałych fragmentach oraz kontratakach, z których, poza dobrą okazją Szymońskiego, którego strzał zatrzymał Jakub Gałuszka, niewiele wynikało. Ostatecznie więc gol z początkowego kwadransa rozstrzygnął losy derbowej potyczki.