Czerwono-żółto-zieloni z pewnością mieli w pamięci porażkę sprzed kilku tygodni, gdy w Cygańskim Lesie “dwójka” Rekordu wysoko pokonała BKS 1:6. Nic więc dziwnego, iż gospodarze rozpoczęli mecz w wysokim pressingu, zmuszając rywala przy tym do błędów przy wyprowadzaniu piłki. Ten stan rzeczy trwał krótko, bo już w 10. minucie swojej szansy szukał Kacper Kasprzak. 
 
Z czasem przewaga “rekordzistów” rosła i to zespół bialskiej Stali cofnął się do defensywy. Obrona BKS-u dobrze sobie jednak radziła z ofensywnymi zapędami gości, a świetną “robotę” w bramce Stali ponownie robił Jan Syc. Tuż przed końcem pierwszej połowy zawodnicy z Cygańskiego Lasu dopięli swego. Piłkę z bocznego fragmentu boiska otrzymał Jan Ciućka i mocnym uderzeniem umieścił piłkę w siatce.

 
W drugiej połowie podopieczni Mirosława Szymury odważnie ruszyli do odrabiania strat, lecz podobnie jak w przypadku premierowej odsłony, trudno mówić o dobrym tempie widowiska. Swoje okazje do zdobycia bramki mieli: Kamil Sekuła, którego strzały dwukrotnie obronił Bartosz Kucharski oraz Jakub Maj.

Od 78. minuty bialska Stal grała w przewadze, po tym jak czerwoną kartką za akcję ratunkową otrzymał Krystian Dudajek. Mimo to BKS-owi nie udało się odmienić losów spotkania.