Po spotkaniu w Jasienicy – to zakończyło się sprawiedliwym skądinąd podziałem punktów – więcej niedosytu towarzyszyło gospodarzom, którzy skomplikowali swoją sytuację w rywalizacji o mistrzostwo jesieni. Mecz też zdawał się układać po myśli Drzewiarza. – W pierwszej połowie sytuacji mieliśmy na tyle dużo, aby zamknąć rywalowi drogę do osiągnięcia korzystnego wyniku – przyznaje Konrad Kuder, grający szkoleniowiec wicelidera „okręgówki”, który równie dobrze co przed przerwą nie prezentował się po zmianie stron, a ambitni jaworzanie to wykorzystali.

Początek dzisiejszych derbów to ostrzeżenie dla gospodarzy, bo w świetnej sytuacji w 3. minucie znalazł się Szymon Płoszaj, ale obrońcy Drzewiarza zażegnali w porę niebezpieczeństwo. W 22. minucie to faworyt trafił do siatki. Z rzutu karnego Kuder uczynił to „na raty”, bo pierwszy strzał sparował Oleg Abram. Rezultat wraz z przerwą mógł być dla jasienickiej drużyny korzystniejszy, ale skuteczności brakowało zwłaszcza Dawidowi Ogrockiemu. Inna sprawa, że i ekipa z Jaworza nie pozostawała dłużna, a kilka wypadów lepiej rozwiązanych mogło popsuć miejscowym humory.

Po przerwie kibice Drzewiarza nie mieli się już z czego cieszyć, za to w 51. minucie ręce w geście radości unieśli piłkarze Czarnych, gdy zagranie Płoszaje niefartownie przeciął notujący „swojaka” Sebastian Bieńko. – Mecz się wyrównał w drugiej części. Przeciwnik nie był tak groźny przy stałych fragmentach, my poczynaliśmy sobie całkiem nieźle – komentuje trener gości Tomasz Wuwer.

Na koniec wspomnieć należy, iż pełną pulę – stąd obiektywna ocena słuszności remisu – zgarnąć mogli... jedni i drudzy. Będąc na 7. metrze wprost w Pawła Górę uderzył po godzinie sobotniego starcia Michał Sztykiel, zaś w 90. minucie z bliska fatalnie spudłował Adam Waliczek.