
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Derby stawki nie miały, ale motywacja była
Tak przynajmniej przekonują trenerzy ekip z Bestwinki i Dankowic, które minionej soboty rywalizowały o punkty na zakończenie piłkarskiej jesieni w „okręgówce”.
– Wszyscy doskonale wiedzieli, że to w zasadzie mecz o nic. Ale jak to w derbach – każdy miał z tyłu głowy myśli o zwycięstwie – przyznaje trener gości z Dankowic Artur Bieroński, któremu w owej materii wtóruje szkoleniowiec KS Bestwinka. – Motywacja na ten mecz była. Obie drużyny chciały, dlatego też nerwowości i walki na boisku nie brakowało – komunikuje Tomasz Duleba.
Efekt starcia drużyn, które na wiosnę rywalizować będą w innych grupach? Zwycięstwo Pasjonata, o które zaliczając „dwupaka” zadbał Błażej Cięciel. – Po dość wyrównanej pierwszej połowie, w której sytuacje miały oba zespoły, po przerwie przeciwnik uzyskał wyraźniejszą przewagę i potwierdził, że był tego dnia lepszy. Nam kreowanie okazji wychodziło znacznie gorzej. Nie była to gra taka, jakiej oczekiwaliśmy – zaznacza trener ekipy z Bestwinki.
Triumfując na terenie rywala dankowiczanie szybko zapomnieli o klęsce 2:7, której weekend wcześniej doznali w domowej konfrontacji z piłkarzami MKS-u Lędziny. – Chcieliśmy się zrehabilitować. Udało się to po solidnej grze. Wreszcie zagraliśmy „na zero” w obronie, a też pokazało się z dobrej strony kilku młodych zawodników, którzy na wiosnę będą nam potrzebni – klaruje Bieroński.
Efekt starcia drużyn, które na wiosnę rywalizować będą w innych grupach? Zwycięstwo Pasjonata, o które zaliczając „dwupaka” zadbał Błażej Cięciel. – Po dość wyrównanej pierwszej połowie, w której sytuacje miały oba zespoły, po przerwie przeciwnik uzyskał wyraźniejszą przewagę i potwierdził, że był tego dnia lepszy. Nam kreowanie okazji wychodziło znacznie gorzej. Nie była to gra taka, jakiej oczekiwaliśmy – zaznacza trener ekipy z Bestwinki.
Triumfując na terenie rywala dankowiczanie szybko zapomnieli o klęsce 2:7, której weekend wcześniej doznali w domowej konfrontacji z piłkarzami MKS-u Lędziny. – Chcieliśmy się zrehabilitować. Udało się to po solidnej grze. Wreszcie zagraliśmy „na zero” w obronie, a też pokazało się z dobrej strony kilku młodych zawodników, którzy na wiosnę będą nam potrzebni – klaruje Bieroński.