I za zaskakujące można uznać mimo wszystko, że więcej zgromadzili ich goście z Zabrzega. – Nastawialiśmy się na odbiory piłki w średnim pressingu i ta taktyka się powiodła, z czego niezmiernie się cieszymy – wyjaśnia Marcin Balon, szkoleniowiec Sokoła, który jako pierwszy w sobotę trafił do siatki. W 31. minucie Dominik Kania solową akcję wykończył strzałem, a piłka po odbiciu się od słupka znalazł się w „świątyni”.

Gospodarze? Piłką częściej operowali, grę „na oko” prowadzili, ale wynikało z tego niewiele. Wyjątkiem minuta 41. i rzut wolny, po którym Błażej Cięciel przytomnie zgrał do Marcina Bębna, a defensor z bliska wyrównał. Po pauzie dankowiczanie przeżyli niemałe rozczarowanie. – Traciliśmy bramki po prostych błędach i zamiast się przełamać, bo taki był nasz zamiar, opuściliśmy murawę niezadowoleni – opisuje trener gospodarzy Artur Bieroński.

W 55. minucie fatalny błąd popełnił Amadeusz Golik, który niegroźne z pozoru zagranie Jakuba Przewoźnika przypłacił wyciąganiem piłki z siatki. W 72. minucie futboliści Pasjonata egzekwowali rzut rożny, w następstwie którego zostali wzorcowo skontrowani. Wśród strzelców ponownie zameldował się Przewoźnik, któremu na 10. metr wybornie dograł... niedawno jeszcze przywdziewający dankowickie barwy Efe Zorkun. Niczego w aspekcie zdobyczy wyjazdowej ekipy z Zabrzega nie zmienił gol Cięciela z 80. minuty, o którego pokusił się w zamieszaniu w obrębie „16” Sokoła.