Bielszczanki wcale nie chciały schować głowy w "piasek" w konfrontacji z mistrzyniami Polski. Drużyna Rekordu postawiła na odważną grę w konfrontacji z Górnikiem Łęczna, lecz wcale to nie popłaciło. Przyjezdne już w 9. minucie objęły prowadzenie za sprawą trafienia Eweliny Kamczyk, która sfinalizowała szybki atak swej ekipy. Wcześniej to jednak gospodynie kilka razy zagroziły bramce rywalek. Swoje próby odnotowały: Katarzyna Moskała i Anna Chóras, a z kolei Magdalena Knysak minimalnie nie trafiła z rzutu wolnego.

 

W kolejnych minutach pierwszej połowy zawodniczki z Łęcznej popisywały się wzorową wręcz skutecznością. W 32. minucie Nikola Karczewska na gola zamieniła rzut karny, a tuż przed końcem premierowej odsłony potyczki na listę strzelczyń wpisywały się: Patricia Hmirova oraz Klaudia Lefeld. 

 

Druga połowa nie zaczęła się dobrze dla gospodyń. W 48. minucie ponownie bramkarkę Rekordu pokonała Kamczyk, wykorzystując tym samym błąd defensywy. To jednak był ostatni "cios" wymierzony przez faworyzowany Górnik. Na więcej "rekordzistki" nie pozwoliły, choć i one szukały choćby honorowego trafienia m.in. po stałych fragmentach. Niemniej piłkarkom Rekordu już nikt nie zabierze tego, że dokonały rzeczy historycznej dla swojego klubu, a mianowicie sam awans do ćwierćfinału pucharowych zmagań - i za to należy im się szacunek.