O chęci zdobycia kolejnych punktów mówił przed meczem w zapowiedzi weekendowych gier na naszych łamach trener LKS-u Radosław Maciejewski. Widoki na to jednak „w realu” niespecjalnie były. – Wynik do przerwy powinien być remisowy, ale po szkolnym błędzie straciliśmy gola. Podobnie było po rozpoczęciu drugiej połowy, a z takim przeciwnikiem trudno myśleć o korzystnym rezultacie dopuszczając się banalnych pomyłek – zaznacza na wstępie szkoleniowiec gości.

Przed pauzą o gola dla Tempa pokusił się w 6. minucie Alan Pastuszak, któremu na prawej flance asystował Tomasz Szyper. Co ciekawe, jeszcze wcześniej Tomasz Stasiak i Szyper mogli uzyskać podobny efekt w podbramkowych spięciach. I choć goleszowianie w derbach myśleli o wyrównaniu, to „setek” pod bramką Zbigniewa Huczały nie potrafili wypracować. Próby Kamila Szajtera oraz Daniela Sikory nie miały dostatecznej mocy i precyzji.

Wątpliwości nie pozostawiła druga z odsłon, w której zespół z Puńcowa potrzebował kilkunastu minut, by konkurenta „położyć na łopatki”. – Pozmienialiśmy co nieco w przerwie i przyniosło to pożądany skutek. Często naszym akcjom brakowało wykończenia, fajerwerków nie było, ale zrobiliśmy swoje – klaruje Wojciech Gumola, opiekun futbolistów Tempa, którzy podwyższyli wygraną bramkami Szypera – po asystach Pastuszaka i Adama Olszara, a także Stasiaka, wygrywającego pojedynek „oko w oko” z Dawidem Niklem.

Goście nie zdołali pokusić się choćby o trafienie honorowe. Żałowali zwłaszcza sytuacji, gdy po dwakroć piłka lądowała w „sieci”, lecz w górę wędrowała chorągiewka sędziego sygnalizującego pozycję spaloną.