Zwycięstwo Beskidu Skoczów mogło przybliżyć lidera do wygrania zmagań w PROFI CREDIT Bielskiej Lidze Okręgowej. Nie wszystko jednak przebiegło po myśli faworyta.

13231003_1147715008613605_1193589574_n

- W Żywcu zaprezentowaliśmy się bardzo słabo i sami sobie zapracowaliśmy na tę porażkę. Koszarawa była lepsza i pewnie wykorzystała naszą słabszą postawę. Dziś chcieliśmy się zrehabilitować kibicom w meczu z MRKS-em - apelował Mirosław Szymura, szkoleniowiec Beskidu Skoczów, który przed tygodniem odniósł pierwszą porażkę w tym sezonie. Skoczowianom szczególnie nobilitował fakt, że ewentualna porażka oznaczała podzielenie się fotelem lidera z Pasjonatem Dankowice.

Presja wyniku oraz wymagania kibiców w pierwszym kwadransie spotkania nogi związała gospodarzom. Gospodarzom, którzy nim dobrze weszli w mecz, już przegrywali. Niefrasobliwość Wojciecha Padło w środkowej strefie boiska z zimną krwią wykorzystał Szymon Niemczyk nie myląc się w sytuacji sam na sam z Ireneuszem Trojanowskim. Równie bezradny golkiper Beskidu był chwil kilka później. Dynamiczny Mateusz Żyła w polu karnym "dał się sfaulować", po czym sam wymierzył sprawiedliwość z rzutu karnego. Zdezorientowanym miejscowym jeszcze przed przerwą udało się złapać kontakt z rywalem, co zapowiadało znakomitą drugą odsłonę potyczki. W 27. minucie Padło zrehabilitował się za swój błąd przy straconej bramce i mierzonym uderzeniem z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki. - Mecz rozpoczął się dla nas wyśmienicie. Po dwóch strzelonych golach dążyliśmy do trzeciego, ale przeciwnik nas uprzedził - klaruje Marcin Biskup, trener ekipy z Czechowic, która po zmianie stron straciła prowadzenie.

Po dwudziestu minutach gry Padło przywrócił nadzieje swoim kolegom na dzisiejszy trumf, głową doprowadzając do remisu. I był to fant dla skoczowian bynajmniej sprawiedliwy, wszak wcześniej Krzysztof Surawski dwukrotnie zaprzepaścił wyborne okazje do strzelenia gola. W znaczący sposób przyczynił się do tego znakomitymi interwencjami Wojciech Rogala, który... meczu nie dokończył. Zderzając się z Wojciechem Szalem golkiper nabawił się poważnego skręcenia nogi, co wyklucza go z występów już w tym sezonie.  - Wojtek zagrał dzisiaj świetnie, przez cały sezon był naszym bardzo ważnym zawodnikiem. Te zwycięstwo dedykuje właśnie jemu - mógł powiedzieć po spotkaniu Biskup, którego podopieczni w końcówce spotkania przypieczętowali wygraną. Po dośrodkowaniu Żyły głową Trojanowskiego pokonał Grzegorz Gąsiorek.  I choć w ostatnich momentach meczu Beskid robił wszystko co mógł, aby uratować jedno "oczko" to do siatki MRKS-u nic już wpaść nie zamierzało.

- Ten mecz to potwierdzenie nasze dobrej formy w rundzie wiosennej. W Skoczowie oglądaliśmy dziś znakomite widowisko, które stało naprawdę na najwyższym poziomie. Beskid mimo, iż przegrał to swoją postawą chyba wszystkim udowodnił, że na awans zasługuje. Będę trzymał kciuki za ten zespół - zakończył Marcin Biskup.

Beskid Skoczów – MRKS Czechowice-Dziedzice 2:3 (1:2) 0:1 Niemczyk (3') 0:2 Żyła (11') 1:2 Padło (27') 2:2 Padło (75') 2:3 Gąsiorek (88')

Beskid: Trojanowski - Marek, Sornat, Zaremski, D.Ihas, Grześ, Kisiała (83' Flejszman), Padło, Janik (46' Bezeg, 89' A.Ihas), Ferfecki, Surawski Trener: Szymura

MRKS: Rogala (76' Jastrzębski) - Szal, Gąsiorek, Żurek, Cichura (74' Wolff), Niemczyk, Jastrzębski, Adamus, Raszka (64' Maliarchuk), Sztorc (89' Adamczyk), Żyła Trener: Biskup