- W skrócie, nie był to dobry mecz z obu stron. Nie ma jednak co się dziwić, jest to okres ciężki, aby wyciągać jakieś wnioski. To pierwszy sparing, było nas stosunkowo mało, a ponadto zawodnicy mają w nogach trudy pierwszych treningów - zauważa trener Spójni, Tomasz Kocerba. 

 

Pierwsze trzy kwadranse przebiegły bez bramek. Patrząc na ten stan rzeczy przez pryzmat boiskowych wydarzeń, był to rezultat, który nie powodował zaskoczenia. Na boisku działo się po prostu niewiele. W grze obu drużyn sporo było niedokładności i strat. Najgroźniejszą akcję Spójnia wykreowała po akcji Kamila Szarego, który wycofał piłkę wzdłuż pola karnego - precyzji jednak zabrakło Giorgi Merebaszwiliemu. 

 

Po przerwie więcej było już otwartej gry. W 70. minucie faulowany w polu karnym rywala był Patryk Fabian. Do rzutu karnego podszedł Wiktor Piejak i zamienił go na bramkę. Riposta tyszan była jednak błyskawiczna, jednak do remisu gospodarze sparingu doprowadzili po trafieniu samobójczym gracza landeczan. Końcówka meczu należała jednak do Spójni. Na ponowne prowadzenie wyprowadził ekipę Kocerby Piejak, a wynik meczu na 3:1 ustalił Miłosz Misala sprytnym lobem.