Gospodarze wyższości postanowili dowieźć już w premierowych 45. minutach. Do „sieci” Sokoła drogę znaleźli jednak ledwie raz. Mateusz Mazur otrzymał podanie od Michała Sewery i strzałem z okolic „16” zmusił bramkarza gości do kapitulacji. Napastnik Pasjonata, zastępujący w wyjściowym składzie nieobecnego z powodu kontuzji ręki Jakuba Ogiegłę, okazji, by wynik podwyższyć miał znacznie więcej, lecz zawodził w pozostałych sytuacjach. Co innego Sewera, który w 45. minucie idealnie zamknął dobrą połowę dankowiczan, bezlitośnie korzystając na asyście... jednego z rywali.

Dwubramkowe prowadzenie, a może i nawet bardziej sam przebieg gry, jasno wskazywały, że Pasjonat raczej punkty w komplecie zgarnąć zdoła. Tak też się stało, a również w rewanżowej części gole padły w identycznej ilości. Marcin Preisner zachował zimną krew po tym, jak futbolówkę przekazał mu wyłuskujący ją w zamieszaniu Sewera. Na liście strzelców pojawiło się także nazwisko Wojciecha Małysza, który główkował precyzyjnie po „centrze” Wojciecha Sadloka z rzutu wolnego. Dominacja Pasjonata mogła przerodzić się w triumf rozmiarów bardziej okazałych, m.in. pojedynek „oko w oko” z golkiperem ekipy z Woli przegrał w finalnym kwadransie meczu Kacper Czylok.

– Wygraliśmy w zasadzie najmniejszym nakładem sił i też z najmniejszym wymiarem kary dla przeciwnika – mówi ukontentowany z sobotnich wydarzeń w Dankowicach trener Artur Bieroński.