Nastroje nie mogą być dobre. Do przerwy jeszcze w miarę to wyglądało, ale po zmianie stron opadliśmy z sił. Do meczu przystąpiliśmy z gołą "11", a okoliczności wokół niego są nie do przyjęcia – przyznaje trener Podhalanki, Mariusz Kozieł. 

 

 

Pierwsze trzy kwadranse upłynęły w dość wyrównanym tempie. Owszem, przewaga optyczna należała do Soły, jednak to zawodnicy z Milówki winni byli objąć prowadzenie. W 23. minucie Mateusz Kalfas został faulowany w polu karnym rajczan, do "11" podszedł Szymon Śleziak, lecz jego uderzenie było proste do wyczucia przez Andrzeja Nowakowskiego, gdyż uderzył w sam środek. To zemściło się w 45. minucie. Tuż przed przerwą wynik spotkania otworzył Maciej Szatanik, który zamknął dośrodkowanie na długim słupku.

 

Druga połowa należała do Soły. W 51. minucie Szatanik ponownie wpisał się na listę strzelców. Nie minęło 60 sekund, a Soła po raz kolejny cieszyła się z trafienia. Mikołaj Franusik skutecznie dobił piłkę "wyplutą" przez Rafała Jacaka. Wynik spotkania ustalił w 78. minucie Marcin Lach, wykorzystując prostopadłe podanie.