Nie zapowiadało się, że ekipa z Goleszowa postawi Victorii trudne warunki. Zwłaszcza, że w 8. minucie awaryjnie strzegący bramki LKS-u Daniel Kuraś skapitulował po główce Kamila Szajtera. Dobrym symptomem dla przyjezdnych było szybkie wyrównanie, gdy piłkę do siatki skierował równo po kwadransie w zamieszaniu w polu karnym Michał Jopek. To gospodarze przed przerwą zanotowali jeszcze kilka ofensywnych prób, ale Dawid Okraska czy Marcel Gabzdyl idealne szanse marnowali. To z kolei nie wróżyło niczego dobrego z perspektywy podopiecznych Jakuba Mrozika...

Emocje na „maksa” rozgorzały po upływie godziny rywalizacji. Goleszowianie domagali się podyktowania rzutu karnego po „stykowej” sytuacji z udziałem Krzysztofa Felisa. Zamiast tego jednakże zawodnik LKS-u obejrzał żółtą kartkę, co nie było bez znaczenia, bo wkrótce sędzia ponownie ją wyjmował, a kapitan outsidera został odesłany do szatni. Nie przeszkodziło to gościom w... zdobyciu prowadzenia. W 70. minucie w „16” sfaulowany został Marcin Bajger, a Henryk Krzywoń wymierzył sprawiedliwość. Kiedy w 85. minucie siły liczebne wyrównały się po „cegle” dla Wojciecha Grygierka, triumf zespołu z Goleszowa zdawał się być niezagrożony. Rzutem na taśmę faworyzowana Victoria uratowała punkt po zamknięciu akcji przez Piotra Góreckiego, kiedy Marcin Cieślar i Kuraś interweniowali niepewnie.

– Widać w naszych poczynaniach większą konsekwencję. Potrafimy szanować piłkę i momentami dobrze się na to patrzyło. Szkoda, bo było blisko zwycięstwa wyjazdowego – mówi Dawid Janoszek, szkoleniowiec gości, którzy przeciwstawili rywalowi duże pokłady zaangażowania. – Podeszliśmy do meczu nie tak, jak powinniśmy i dostosowaliśmy się poziomem do tego, co prezentował zespół z Goleszowa – oznajmia niepocieszony trener Victorii.