
Dramaturgii nie zabrakło
Choć na półmetku zapowiadało się na pewne i łatwe zwycięstwo Błyskawicy nad Borami, to ostatecznie mecz trzymał w napięciu, a lider musiał zaciekle o swoją zdobycz walczyć.
Premierowe 45. minut to scenariusz z gatunku tych do przewidzenia. Drogomyślanie atakowali częściej od przeciwnika, a zapędy to dały skutek. Gospodarze wykorzystali zarazem bezlitośnie wszelakie pomyłki zawodników z Pietrzykowic. W 24. minucie Kacper Mrowiec źle przyjął piłkę, umożliwił tym kiksem dośrodkowanie Dominikowi Szczęchowi, a ostatnim akcentem był strzał Krzysztofa Koczura głową „do sieci”. Także w 38. minucie futbolówka minęła linię bramkową. Po rzucie rożnym na raty Wiesława Arasta pokonał Mateusz Bawoł, którego przy stałym fragmencie nie upilnował Adrian Dobija. Lider realizował zatem swój plan, który obejmował dopisanie do dotychczasowego dorobku kolejnego „maksa”.
Obraz gry po zmianie stron był już odmienny. Raz, że podopieczni Krystiana Papatanasiu z tonu spuścili, dwa – w szeregach Borów dało się dostrzec znaczne pokłady mobilizacji, a i korekty w ustawieniu przyniosły skutek. Tuż przed upływem godziny spotkania zrobiło się ciekawie. Niedokładne wyprowadzenie Błyskawicy przechwycił Robert Motyka i uderzeniem z okolic „16” zaskoczył Mateusza Pońca. W 72. minucie golkiper zespołu z Drogomyśla powtórnie sięgał „za kołnierz” po mierzonym strzale Grzegorza Szymika z rzutu wolnego. Wyrównanie, o jakie pietrzykowiczanie się zgoła niespodziewanie pokusili, zagwarantowało emocjonującą końcówkę konfrontacji.
Bramka przesądzająca losy meczu na korzyść Błyskawicy padła w 80. minucie. Volodymyr Varvarynets dorzucił dokładnie na głowę Koczura, który przelobował golkipera Borów. – Najpierw była nasza całkowita dominacja, później „nerwówka” trochę na własne życzenie, bo przy przewadze 2:0 poczuliśmy się zbyt pewnie. Ciężki mecz za nami, ale najważniejsze, że zakończony z dobrym skutkiem – ocenia trener lidera „okręgówki”.
Końcowe rozstrzygnięcie nie było takim, jakiego przy pościgu z drugiej części meczu oczekiwano w Pietrzykowicach. Tym bardziej, że w 89. minucie Dobija otrzymał na 8. metrze podanie od Michała Motyki, by strzał skierować wprost w bramkarza konkurenta. – Przyjechaliśmy do Drogomyśla po punkty i byliśmy tego celu blisko – zauważa Sebastian Gierat, szkoleniowiec mających wciąż spore kłopoty kadrowe Borów.