
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Dwa oblicza hitu. „Przegraliśmy z honorem”
Od szybkiego 4:0 dla gości z Drogomyśla, po 4:3 i ambitną walkę piłkarzy z Wisły do samego końca – taki scenariusz przybrało spotkanie 14. kolejki „okręgówki”, które wspominają szkoleniowcy zainteresowanych drużyn.
– Aż tak korzystnego dla nas przebiegu meczu nie spodziewaliśmy się. Ale cieszy, że tak fajnie podeszliśmy do spotkania – mówi Krystian Papatanasiu, szkoleniowiec Błyskawicy, który jednak do samego końca musiał drżeć o wynik, bo w końcówce niemal całość strat przeciwnik odrobił. – Wisła to nie byle jaki zespół. Ma doświadczonych zawodników, którzy atakując w końcu dopięli swego. Zagraliśmy jednak bardzo dobrze i zasłużenie wyjechaliśmy z punktami – ocenia trener drogomyślan, okupujących aktualnie 3. miejsce w ligowej stawce, które byłoby zdaniem szkoleniowca satysfakcjonujące dla Błyskawicy, gdy zapadną ostateczne rozstrzygnięcia bieżącego sezonu.
Nastroje w Wiśle były po hicie z udziałem drużyn z podokręgu skoczowskiego gorsze. – Przespaliśmy początek meczu, tracąc gole przez błędy indywidualne. Te były w znacznym stopniu konsekwencją wiatru, który odegrał istotną rolę przy bramkowych akcjach przeciwnika – wspomina Tomasz Wuwer, szkoleniowiec WSS Wisła. Swoich podopiecznych chwali za podjęcie rękawicy i walkę o korzystny wynik przy wysokim prowadzeniu gości. – W pewnym momencie wydawało się, że gramy tylko o honor, a mogliśmy jeszcze uratować remis. Skończyło się na porażce z honorem. Szczęście nie było przy nas – kończy trener wiślan, tracących do ostatniego konkurenta 5 "oczek" przy jednym zaległym spotkaniu.
Nastroje w Wiśle były po hicie z udziałem drużyn z podokręgu skoczowskiego gorsze. – Przespaliśmy początek meczu, tracąc gole przez błędy indywidualne. Te były w znacznym stopniu konsekwencją wiatru, który odegrał istotną rolę przy bramkowych akcjach przeciwnika – wspomina Tomasz Wuwer, szkoleniowiec WSS Wisła. Swoich podopiecznych chwali za podjęcie rękawicy i walkę o korzystny wynik przy wysokim prowadzeniu gości. – W pewnym momencie wydawało się, że gramy tylko o honor, a mogliśmy jeszcze uratować remis. Skończyło się na porażce z honorem. Szczęście nie było przy nas – kończy trener wiślan, tracących do ostatniego konkurenta 5 "oczek" przy jednym zaległym spotkaniu.