Spotkanie początkowo miało się odbyć w miniony weekend, lecz ze względu na obfite opady deszczu zostało ono przełożone na środowe popołudnie. Od pierwszych minut zarysowała się wyraźna przewaga drużyny z Jaworza, która była bardziej odważniejsza w swych ofensywnych poczynaniach. W szeregach bielszczan sporo było jednak niedokładności, co też wykorzystali gospodarze. W 29. minucie Jakub Pilch wykończył składną akcję swojej drużyny, aczkolwiek należy przyznać, że dla "rekordzistów" był to najniższy wymiar kary. Jaworzanie w pierwszych trzech kwadransach mieli znacznie więcej okazji aby "ukuć" przeciwnika. 

 

Dużo lepiej rezerwy Rekordu prezentowały się po zmianie stron. Już w 49. minucie bielszczanie doprowadzili do remisu po celnym uderzeniu Kacpra Kasprzaka. Jak się okazało gol ten ustalił losy meczu, choć do ostatniej minuty byliśmy świadkami walki niczym w bokserskim ringu. Obie ekipy wyprowadzały "cios za ciosem", lecz obyło się bez nokautu. 

 

 

– Myślę, że sprawiedliwy remis. W pierwszej połowie więcej sytuacji miało Jaworze, a my graliśmy nerwowo, brakowało składnych akcji i arytmii. Druga odsłona, to „akcja za akcję”, ale tym razem to my mieliśmy lepsze okazje do podwyższenia wyniku. Tak jak w pierwszym zdaniu - remis, który nie krzywdzi żadnej ze stron – przyznał na łamach strony klubowej trener Rekordu II, Szymon Niemczyk