Od samego początku spotkania to beskidzki IV-ligowiec był stroną przeważającą. Już w pierwszych 3 kwadransach meczu towarzyskiego Spójnia zdobyła 4 bramki. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Marcin Habdas. Wkrótce patent na pokonanie golkipera GKS-u II Tychy znaleźli Kamil Jaroś oraz Szymon Kus. Wynik do przerwy ustalił natomiast Tomasz Kozioł, który na gola zamienił rzut karny. 
 
- W pierwszej połowie byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Dłużej utrzymywaliśmy się przy piłce, kreowaliśmy więcej sytuacji strzeleckich i byliśmy skuteczni. W przerwie dokonałem kilku zmian. Obraz gry nieco się wyrównał, zrobił się nam otwarty mecz. Obie drużyny atakowały, ale to my kontrolowaliśmy przebieg wydarzeń - komentuje Krystian Odrobiński, trener Spójni. Ostatniego gola dla zespołu z Landeka strzelił Daniel Sobas, który... chwilę później pomylił się z... "wapna".