
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Dwugłos po niespodziance. Taktyka i nieskuteczność
Zgoła niespodziewanie po wszystkie punkty w konfrontacji zespołów z Bestwiny i Pruchnej sięgnął ten drugi, przed 7. kolejką „okręgówki” niżej notowany w ligowej tabeli.
Co było kluczem do skromnej wygranej gości 1:0 na boisku w Bestwinie? – Zagraliśmy super taktycznie i nie pozwoliliśmy rywalowi przedzierać się pod naszą bramkę. Gospodarze próbowali atakować głównie długimi piłkami, licząc na skuteczną walkę w powietrzu, nie stwarzając sobie zbyt wielu klarownych szans – opowiada Marcin Bednarek, szkoleniowiec LKS-u '99, który poradził sobie z przeciwnikiem pomimo kadrowych niedostatków i żadnej możliwości zmiany na przestrzeni 90. minut spotkania. – Mieliśmy bardzo trudną sytuację kadrową, tym większą wymowę ma zwycięstwo z zespołem z ligowej czołówki – ocenia grający trener przyjezdnych.
W szeregach LKS-u Bestwina narzekano przede wszystkim na brak należytej skuteczności w obrębie „16” przeciwnika. – Gdybyśmy w pierwszej połowie wykorzystali rzut karny, to zapewne mecz potoczyłby się inaczej. A tak przegraliśmy na własne życzenie. Goście grali mądrze, szanowali piłkę i skupiali się na defensywie. Do tego mieli świetnie dysponowanego Andrzeja Skrockiego – komentuje opiekun bestwinian Sławomir Szymala, mający zastrzeżenia również do sfery mentalnej swoich podopiecznych. – Niepokojące jest to, że nie podeszliśmy do meczu na sto procent. To było też powodem marnowania okazji, które się nadarzały – dodaje szkoleniowiec ekipy przegrywającej pierwsze w tym sezonie starcie domowe.
W szeregach LKS-u Bestwina narzekano przede wszystkim na brak należytej skuteczności w obrębie „16” przeciwnika. – Gdybyśmy w pierwszej połowie wykorzystali rzut karny, to zapewne mecz potoczyłby się inaczej. A tak przegraliśmy na własne życzenie. Goście grali mądrze, szanowali piłkę i skupiali się na defensywie. Do tego mieli świetnie dysponowanego Andrzeja Skrockiego – komentuje opiekun bestwinian Sławomir Szymala, mający zastrzeżenia również do sfery mentalnej swoich podopiecznych. – Niepokojące jest to, że nie podeszliśmy do meczu na sto procent. To było też powodem marnowania okazji, które się nadarzały – dodaje szkoleniowiec ekipy przegrywającej pierwsze w tym sezonie starcie domowe.