Pomimo różnicy wynikającej z tabeli „okręgówki”, klarownego faworyta spotkania w Chybiu ciężko było wskazać. A boisko tylko to potwierdziło.

Cukrownik Chybie rr Już w 8. minucie Adrian Gołek musiał sięgać za siebie, bo z bliska po asyście Daniela Poloczka pokonał go Błażej Bawoł, a rażący błąd popełnił w owej sytuacji doświadczony Sebastian Klimek. Tymczasem niedzielny bohater w szeregach Cukrownika w 32. minucie wykorzystał kolejną pomyłkę defensorów żywczan, tym razem wieńcząc dośrodkowanie Andrzeja Stokłosy. W 42. minucie niesłabnący napór gospodarzy przyniósł bramkowy efekt za sprawą Artura Pryczka, celnie główkującego po kornerze swojego zespołu. Nokaut? – Przespaliśmy pierwszą połowę, popełniając w niej błędy juniorskie – to pomeczowe słowa Krzysztofa Bąka, szkoleniowca zdezorientowanych żywczan. W tym duchu warto nadmienić jeszcze, że ozdobą tej części spotkania mógł być strzał z 38. minuty autorstwa Bartłomieja Ferugi, który huknął niemalże z 40. metrów, Gołek piłkę sparował końcami palców ku rozczarowaniu miejscowych.

Emocjami drugiej części można by bez trudu obdzielić kilka meczów ligowych, bynajmniej z walki o korzystny rezultat wyżej notowany Góral nie zrezygnował. Na wstępie w ostatniej chwili defensorzy żywieckiej drużyny zastopowali Bawoła, na którego dogranie przed bramkę czyhali już partnerzy. W końcu przebudzili się też goście, dostosowując się do cokolwiek przyzwoitej jakości batalii. W 55. minucie Grzegorz Szymoński główkował nie do obrony dla Romana Nalepy. Szkoda jednak, że w kolejnych minutach snajper Górala okazje bramkowe marnował na potęgę, co zresztą zemściło się w 70. minucie. Jak zdobywa się gole pokazał Bawoł – uderzając płasko w boczną siatkę „świątyni” od jej wewnętrznej strony.

I wynik 4:1 nie był tym jednoznacznie przesądzającym punktowy rozdział. Wiele bowiem zmieniło się po czerwonej kartce Mateusza Stokłosy z 75. minuty, który mimo wcześniejszego upomnienia arbitra dopuścił się następnego niebezpiecznego wejścia w nogi przeciwnika. – Rywal poczuł, że może coś ugrać... – mówi Andrzej Myśliwiec, trener ekipy z Chybia, który jeszcze trzy razy w niedzielę poważnie zaniepokoił się – w 86. minucie po celnym strzale z bliska Mateusza Bieguna, w 90. minucie, gdy za bezmyślne zwarcie z rywalem z boiska „wyleciał” Rafał Szczygielski, aż wreszcie w czasie doliczonym, kiedy efektowna próba Szymońskiego bezpośrednio z rzutu wolnego zakończyła wyborny fragment potyczki.

Cukrownik Chybie – Góral Żywiec 4:3 (3:0) 1:0 Bawoł (8') 2:0 Bawoł (32') 3:0 Pryczek (42') 3:1 Szymoński (55') 4:1 Bawoł (70') 4:2 Biegun (86') 4:3 Szymoński (90+4', z rzutu wolnego)

Cukrownik: Nalepa – A.Stokłosa, Adaszek, Urbańczyk (65' Ł.Kajstura), Chmiel (85' Neter), Pryczek (65' Szczygielski), M.Stokłosa, Wojtoń, Feruga, Poloczek, Bawoł (80' Mąka) Trener: Myśliwiec

Góral: Gołek – Biegun, K.Jodłowiec, Tomiczek (46' Mar.Gołuch), Miodoński, Klimek (60' Gąsiorek), Osmałek, R.Michalski (75' Mic.Gołuch), Szymoński, Gazurek, Semik Trener: Bąk