
Dzień snajpera, powrót drużyny
Jednostronnym widowiskiem było majowe starcie Sokoła Woli z czechowickimi rezerwami MRKS-u. Gospodarze dzisiejszego meczu, z różnych powodów nieznacznie faworyzowani, liczyli dziś na podobny scenariusz.
Nie wszystko jednak układało się od startu po ich myśli. Gospodarze potrafili wypracować sobie dobre szanse bramkowe, lecz przy nich brakowało postawienia kropki nad „i”. Sytuację sam na sam z golkiperem Sokoła przegrał Kamil Kozłowski, a po dwakroć próby snajperskie Grzegorza Sztorca także spodziewanego rezultatu nie przynosiły. Przeciwnik wcale nie zamierzał wyjeżdżać z Czechowic-Dziedzic bez łupów. Dowód na to? W 39. i 55. minucie strzały Kacpra Kudyby lądowały w siatce, przez co piłkarzom „dwójki” MRKS-u przyszło niwelować spory dystans.
Dopiero wraz z upływem godziny niedzielnej rywalizacji miejscowi „świątynię” ekipy z Woli odczarowali. Uczynił to Marcin Zarychta, celnie główkujący po „centrze” Adriana Heroka z rzutu rożnego. Do 80. minuty stan 2:1 na rzecz Sokoła utrzymywał się, choć czechowiczanie wyraźnie zmierzali po swoje. – Determinacja i wola walki była widoczna w naszych szeregach. Raz jeszcze okazało się, jak istotny to czynnik – komentuje Marcin Sztorc, trener MRKS-u II.
Finisz był o tyle popisem całej drużyny gospodarzy, co i personalnym G. Sztorca. Wykorzystując wyborną wymianę podań, z tym otwierającym autorstwa Kamila Ryrycha na czele, doświadczony napastnik czechowickiej ekipy w 80. minucie odnotował jubileuszowego gola numer 400. dla MRKS-u. Na tym bynajmniej nie poprzestał. Efektownego hat-tricka na wagę triumfu 4:2 skompletował w końcowym fragmencie gry, pożytkując, jak na wyborowego strzelca przystało asysty Jakuba Przewoźnika i Kamila Walczyszyna. A gdyby w 93. minucie Przewoźnik pokonał bramkarza Sokoła w ich bezpośrednim starciu, to finalny wynik byłby identyczny do tego z 1 maja.