Spadkowicz z Plus Ligi odnotował w tym sezonie kilka cennych triumfów, m.in. pokonując u siebie wicelidera Stal Nysę, ale też doznał zaskakujących wpadek, by wspomnieć te wyjazdowe z niżej notowanymi ekipami z Kluczborka i Krakowa. – Stabilizacji na razie temu zespołowi wyraźnie brakuje. Widać walkę, zaangażowanie i potencjał, ale nie wszystko funkcjonuje jeszcze należycie – zauważa Wiktor Krebok, w przeszłości szkoleniowiec BBTS-u, dziś obserwator poczynań siatkarzy z trybun hali pod Dębowcem.

Jak dodaje, przed bielszczanami najważniejsza faza rozgrywek i kluczowe mecze. – Zespół ma bardzo duże szanse, żeby znaleźć się w czołowej „8” i rywalizować o najwyższe lokaty. Dobrze byłoby zakończyć rundę zasadniczą na miejscach od 1 do 4, bo to dać może istotną przewagę własnego parkietu w fazie play-off – podkreśla doświadczony trener.

Na 7. miejscu – odległym, bo przy niezbyt wysokim poziomie ligowej rywalizacji – zameldowały się na ten moment siatkarki BKS Profi Credit. – O medale walczyć będzie raczej ciężko, w zasięgu wydaje się natomiast 5. miejsce. Z drugiej strony spadek do I ligi drużynie nie zagraża, więc można śmiało dawać szanse gry młodszym zawodniczkom – mówi Krebok.

Gdzie szukać przyczyny rozczarowującej postawy, potwierdzonej choćby niedawną serią 6 kolejnych porażek, podopiecznych Bartłomieja Piekarczyka? – Dziewczynom brakuje niestety wzrostu. Każdy z liczących się zespołów w lidze ma w swoich szeregach siatkarki ze wzrostem na pułapie 190 centymetrów. W BKS-ie zwłaszcza skrzydła są zbyt niskie, przekłada się to na wyniki – podsumowuje nasz rozmówca.