– Spodziewaliśmy się jednak trudniejszej przeprawy. Zespół z Bojszów miał kilka słabszych ogniw, a my je wypunktowaliśmy – mówi „na gorąco” Sławomir Szymala, trener gospodarzy, którzy pomimo niełatwej sytuacji kadrowej w istocie stosunkowo łatwo uporali się z dzisiejszym rywalem.

Efektowna i efektywna postawa bestwinian w pół godziny „z okładem” przesądziła o losach spotkania. W 15. minucie Dawid Gleindek wykonał rajd lewą flanką i będąc już w obliczu bramkarza GTS-u dograł do Szymona Skęczka, który nie miał żadnych problemów, by dać swojej drużynie prowadzenie. Ten sam zawodnik wpisał się na listę strzelców w minucie 19. Skęczek nieomylnie wykonał „11” po faulu golkipera gości na Wojciechu Wilczku. Aktywny dziś napastnik LKS-u w 34. minucie również miał powody do szczególnej satysfakcji. To on właśnie do „pustaka” sfinalizował asystę Mateusza Wójtowicza z prawego skrzydła. W obrazie gry niewiele zmienił gol honorowy bojszowian, który stał się faktem tuż przed zejściem drużyn do szatni.
 



Gdy ekipy na murawę powróciły strzelali wyłącznie podopieczni trenera Szymali. A konkretnie w 60. minucie Gleindek, który nie zaniechał dalekiego podania od Kacpra Mioduszewskiego. Rezultat mógł zmienić się jeszcze na rzecz ekipy z Bestwiny, najlepszej z szans nie potrafił spożytkować Wilczek. Kiedy na niespełna kwadrans przed finiszem „cegłę” za „pyskówkę” wobec sędziego ujrzał napastnik przyjezdnych Mateusz Dudek, stało się jasne, że niczego GTS w Bestwinie nie wskóra i polegnie cokolwiek zasłużenie.