Pierwsza połowa nie obfitowała w bramkowe okazje, choć ciekawej walki bynajmniej nie brakowało. Goście mogli dopiąć swego, gdy Szymon Płoszaj miał dobrą pozycję strzelecką, ale dał się przyblokować obrońcom Górala, podobnie jak w sytuacji Damiana Stawickiego, który wcelował wprost w Tomasza Kupczaka. Po stronie przeciwnej bliski powodzenia był Patryk Semik, ale z jego wolejem poradził sobie wybornie Andrzej Nowakowski.

Kibice zgromadzeni na obiekcie Górala przeżyli prawdziwą huśtawkę nastrojów, gdy wybiła 75. minuta gry. Tę pięknym strzałem z rzutu wolnego z efektem bramkowym okrasił Jakub Marekwica. Niebawem gospodarze doprowadzili do remisu, bo Marcin Osmałek obsłużył dokładnym dośrodkowaniem Semika. Minęło kilka minut, a wynik zmienił się z 1:1 na... 2:2. Wiślanie ponownie przybliżyli się do wygranej strzałem Płoszaja z „wapna”, zaś o lepsze humory w żywieckich szeregach zadbał Marcin Radwaniak, korzystający z wrzutki Semika z rzutu wolnego. Wspomniani strzelcy w pełni nadrobili niewykorzystane okazje z wcześniejszej fazy drugiej połowy. Sebastian Juroszek spudłował z 5. metrów, a uderzenia Semika w ostatniej chwili sparowali defensorzy ekipy z Wisły.

Żadnej ze stron podział punktów nie skrzywdził. A choć ozdobą meczu był jego finalny kwadrans, to pozytywna cenzurka należy się obu drużynom również za całokształt. – Jak to w rywalizacji Górala z Wisłą było ciekawie, bo nikt tu nie kalkulował – zauważył szkoleniowiec żywczan Krzysztof Bąk.