
Emocji co nie miara, ale po przerwie
W pierwszej połowie derbowego spotkania między BKS-em a Drzewiarzem działo się niewiele. Po przerwie mecz się jednak rozkręcił na dobre.
Bardzo zachowawczo zagrały obie ekipy w pierwszej połowie. Na początku spotkania dwie dobre próby odnotował Drzewiarz. Wpierw groźnie uderzał z prawego skrzydła Dawid Shutak, a następnie nieznacznie cel minął strzał Konrada Kudra. Jasieniczanie zasłużyli jednak na słowa pochwały przede wszystkim za dyscyplinę w obronie w premierowej części. Zawodnicy bialskiej Stali mieli problem z kreowaniem sytuacji, a ich główna siła, czyli stałe fragmenty, były dobrze neutralizowane przez Drzewiarza. Niemniej, BKS próbował. Szymon Kubica, Paweł Kozioł oraz Tomasz Janik oddawali strzały, które nie mogły zaskoczyć obrony Drzewiarza.
Druga połowa oddała. Na boisku działo się znacznie więcej. W 53. minucie Dariusz Łoś otrzymał piłkę na prawej flance, przeprowadził indywidualny rajd i umieścił piłkę w siatce. Chwilę później kapitan BKS znów mógł wpisać się na listę strzelców. Na przeszkodzie stanęło jednak obramowanie “świątyni” Drzewiarza.
Zespół z Jasienicy pokazał już w tej rundzie, że nie zwykł chować głowy w piasek w newralgicznych momentach i tak też było w tym starciu. W 73. minucie Kuder otrzymał dobrą piłkę zza linię obrony BKS-u i z okolic 7. metra, mierzonym uderzeniem, wpakował futbolówkę do siatki. Drzewiarz miał idealną okazję, aby objąć prowadzenie, czego nie wykorzystał Oscar Wadas w 80. minucie - to się zemściło…
BKS zanotował piorunującą końcówkę spotkania. W 85. minucie na 2:1 trafił Paweł Kozioł, który z bliskiej odległości zamknął dogranie z prawej strony. Następnie Szymon Kubica przepięknie uderzył z rzutu wolnego. Stoper BKS ze stojącej piłki trafił w same “widły” - gol stadiony świata. Spotkanie finalnie skończyło się jednak wynikiem 3:2. W doliczonym czasie Kuder trafił z rzutu karnego, który został podyktowany wskutek faulu Filipa Dyducha.