
Piłka nożna - IV liga
Fatum końcówek
Po nieplanowanej dłuższej przerwie do ligowej rywalizacji powrócił czechowicki MRKS.
Wiele wskazywało na to, że dziś IV-ligowiec z Czechowic-Dziedzic będzie w stanie się wreszcie przełamać. W 22. minucie gospodarze zasłużenie objęli prowadzenie. Przytomne podanie wykonał Łukasz Szędzielarz, a jego adresat Kamil Jonkisz wdarł się w pole karne, po czym uderzył na tyle mocno, że bramkarza tyszan zmusił do kapitulacji. Niebawem piłka raz jeszcze wpaść mogła do „prostokąta” rezerw GKS-u, lecz Mateusz Wajdzik w idealnej sytuacji niepotrzebnie podjął się siłowego rozwiązania. – Wyglądało to z naszej strony naprawdę obiecująco, ale znów brak konsekwencji i popełnione błędy okazały się bardzo kosztowne – opisuje Jarosław Kupis, szkoleniowiec czechowiczan, którzy dali się odebrać zaliczkę klasycznie do szatni.
O drugiej połowie w wykonaniu gospodarzy nie można niestety powiedzieć zbyt wiele dobrego. MRKS miał wprawdzie niezłe strzeleckie okazje Jonkisza i szukającego szczęścia z rzutu wolnego Mateusza Wrany, ale to rywal wyprowadził zabójcze ciosy w ponownie feralnej z punktu widzenia czechowiczan końcówce meczu. Kacper Piątek i Łukasz Kopczyk oddali strzały, z którymi Krzysztof Żerdka sobie nie poradził.
I nawet biorąc pod uwagę fakt, że tyska „dwójka” była piłkarsko lepsza, to nie należy silić się zarazem na wymówki w ocenie pokonanych. – Mamy duży problem. Na wynik danego meczu wpływ ma wiele czynników. Niektóre rzeczy powinny zostać w szatni, ale musimy jak najszybciej wziąć się do pracy, bo dalej tak być nie może – grzmi trener pikującego w dół tabeli MRKS-u.
O drugiej połowie w wykonaniu gospodarzy nie można niestety powiedzieć zbyt wiele dobrego. MRKS miał wprawdzie niezłe strzeleckie okazje Jonkisza i szukającego szczęścia z rzutu wolnego Mateusza Wrany, ale to rywal wyprowadził zabójcze ciosy w ponownie feralnej z punktu widzenia czechowiczan końcówce meczu. Kacper Piątek i Łukasz Kopczyk oddali strzały, z którymi Krzysztof Żerdka sobie nie poradził.
I nawet biorąc pod uwagę fakt, że tyska „dwójka” była piłkarsko lepsza, to nie należy silić się zarazem na wymówki w ocenie pokonanych. – Mamy duży problem. Na wynik danego meczu wpływ ma wiele czynników. Niektóre rzeczy powinny zostać w szatni, ale musimy jak najszybciej wziąć się do pracy, bo dalej tak być nie może – grzmi trener pikującego w dół tabeli MRKS-u.