Orzeł domowy mecz rozpoczął lepiej od wyżej notowanego przeciwnika. Miejscowi wypracowali sobie rzut karny, ale intencje Dawida Pisarka wyczuł testowany golkiper w szeregach LKS-u '99. Swego zabłocianie dopięli natomiast wkrótce po wrzutce Pisarka z rzutu rożnego i celnej główce Tomasza Holewika. – Mieliśmy trochę kłopotów z wysokim pressingiem rywala, który przystąpił do spotkania wyjątkowo zmotywowany – opisuje Tomasz Wróbel, obecnie trener ekipy z Pruchnej, a w nieodległej przeszłości szkoleniowiec... Orła.

Bramkowe sytuacje posypały się następnie niczym z rogu obfitości. Prócz goli, a te odnotowali – na wyrównanie Kamil Gabryś w zamieszaniu w obrębie „16” oraz na ponowne prowadzenie mierzący nieomylnie z dystansu Jakub Puzoń – świetnych sposobności, by trafić do „sieci” nie wykorzystali m.in. Tomasz Mrówka i Sebastian Karzełek, a również golkiper gości na brak pracy przy licznych uderzeniach narzekać nie mógł.

W drugiej połowie ekipa z Pruchnej radziła sobie już lepiej, zdołała nawet z nawiązką odrobić stratę. Marcin Siekierka spożytkował błąd defensywy a-klasowicza i w sytuacji sam na sam pokonał Ireneusza Szpałka. Z kolei w 70. minucie gry Marcin Wysiński o trafienie postarał się pomimo asysty obrońcy Orła. Nic sobie z tego nie robiąc gospodarze podjęli wysiłek doprowadzenia do wyrównania. Choć Wiktor Walczak między słupkami dwoił się i troił, cel zabłocian ziścił się, gdy „pajęczynę” strzałem z rzutu wolnego zdjął Pisarek. Piłkarze LKS-u '99 wypracowali sobie jeszcze „meczbola”, lecz Karzełek z najbliższej odległości przestrzelił.

– Czeka nas mnóstwo pracy, w szczególności nad poprawą gry w defensywie – kwituje Wróbel. Jak podkreśla, sparing mógł zakończyć się równie dobrze wynikiem... 2-krotnie bardziej okazałym w strzeleckie łupy.