Jeszcze w piątek 23 listopada w godzinach wieczornych nastroje w Skoczowie były niemal wyłącznie szampańskie. Tamtejszy Beskid właśnie świętował okazały jubileusz 95-lecia funkcjonowania. Wspominano więc losy klubu, podkreślając oczywiście z większym entuzjazmem te najbardziej przyjemne momenty. Nagradzano również i honorowano osoby zasłużone dla klubu i z Beskidem przez lata dobrze współpracujące. Nie zabrakło rzecz jasna odniesień do współczesnej rywalizacji skoczowian. A tu – jak powszechnie wiadomo – piłkarze Beskidu szybko otrząsnęli się po spadku z IV ligi, brylując aktualnie na poziomie „okręgówki”.

Cała uroczystość zaplanowana została przez włodarzy Beskidu co jasne dużo wcześniej i z uwzględnieniem terminarza rozgrywek sezonu 2018/2019. Tak się jednak niefartownie złożyło, że dzień po świętowaniu skoczowskiej drużynie przyszło odrobić jedną z jesiennych zaległości ligowych. Dotąd niepokonany Beskid podjął rezerwy Rekordu i... dopiero w meczu numer 16. o punkty w Bielskiej Lidze Okręgowej niespodziewanie przegrał. Odnosząc się do późnojesiennej „wpadki” lidera stwierdzić można nieco Z PRZYMRUŻENIEM OKA, że jakkolwiek spotkanie swoim końcowym efektem w jubileusz klubu wpisało się nieszczególnie, a feta zmącona trochę została, tak domniemywać można, iż świętowanie z piątku na sobotę faktycznie się jednak przedłużyło i... nikt nie żałował.

Wyrażając już całkiem na serio podziw i uznanie dla 95-letniej historii Beskidu życzymy w odniesieniu do nowego piłkarskiego roku, aby fetowanie z listopada dane było w Skoczowie powtórzyć latem, identycznie jak miało to miejsce także choćby w 2016 roku (zdjęcie z okazji awansu do ligi okręgowej). Skoro klub ma tak bogate tradycje, pieniądze wydawane są bardziej racjonalnie niż w przeszłości wcale nieodległej, a infrastruktura skoczowskiego stadionu systematycznie ulega poprawie, to niech wynik sportowy piłkarzy idzie z całą otoczką w parze. Przynajmniej do 100-lecia!