Już po kilku minutach przyjezdni cieszyli się z zaliczki, bo Tomasz Kasprzyk perfekcyjnie przymierzył z rzutu wolnego w same „widły” bramki strzeżonej przez Zbigniewa Huczałę. Trudno powiedzieć jednoznacznie, czy ten gol aż tak zdeprymował beskidzkiego IV-ligowca, że nie był w stanie spowodować żadnego zagrożenia pod bramką Gwarka. Na domiar złego gospodarzom przytrafiła się w 38. minucie prosta strata w środku pola, która skutki miała fatalne. Ornontowiczanie uzyskali dwubramkową zaliczkę i... nie mieli trudności, by dowieźć zwycięstwo do końca potyczki. Spójnia również w drugiej połowie rozczarowała, niewiele zmienił w tym względzie gol Karola Lewandowskiego po rzucie rożnym w 85. minucie. Pozornie tylko była to bramka, którą określić można mianem kontaktowej...

Niepocieszony po spotkaniu szkoleniowiec ekipy z Landeka Jarosław Zadylak nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego jego zespół w niczym nie przypominał tego, który w środę postawił się w rywalizacji pucharowej III-ligowemu BKS-owi. – Zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę. Poziom z obu stron był momentami dramatyczny. Ale rywal mógł sobie na to pozwolić po przerwie, bo spokojnie pilnował wyniku – grzmiał Zadylak, którego szerszy komentarz na naszych łamach niebawem.

Protokół meczowy poniżej.