Poważnych wątpliwości odnośnie dyspozycji podopiecznych Dariusza Dźwigały można było nabrać już po kwadransie sobotniego starcia w Ołomuńcu, który gościom zupełnie nie wyszedł. Mateusz Lis bezradnie kapitulował po trzykroć. Po 120. sekundach zaskoczył go Vaclav Vasicek. W kolejnej akcji uczynił to uderzeniem pod poprzeczkę Jakub Petr. A gdy boiskowy zegar wskazywał minutę 15., na 3:0 podwyższył z najbliższej odległości Simon Falta, golkiper bielskiej drużyny zaskoczony został rykoszetem. I jakkolwiek trudno ten wynik uznać za w pełni sprawiedliwy, tak „Górale” rzeczywiście nie sprawiali na wstępie dobrego wrażenia. Innym zmartwieniem trenera Podbeskidzia był uraz Josefa Piacka, który w 12. minucie murawę na dobre tego dnia opuścił. Spadkowicz z czeskiej ekstraklasy po szturmie na wstępie sparingu z tonu spuścił, nie dopuszczając przede wszystkim do kłopotów przed własnym polem karnym. Defensywa Sigmy zagapiła się w 54. minucie. Mariusz Magiera dograł do Roberta Demjana, ten potwierdził niezłą skuteczność w letnim okresie przygotowawczym. Nie poprawił jednak zbytnio ogólnego nastroju w bielskim obozie. Bo kilka innych obiecująco zapowiadających się wypadów spaliło na panewce. Po rzutach wolnych swoje szanse na trafienie kontaktowe mieli Adam Deja oraz Dariusz Kołodziej.

W piłce często bywa tak, że liga nijak do gier towarzyskich nie przystaje. To bodaj najczęstsze z pomeczowych życzeń kibiców Podbeskidzia po generalnym, niezaliczonym pozytywnie teście przed inauguracją w Grudziądzu.

Protokół meczowy poniżej.