Skoczowianie ostatni raz murawę pokonani opuszczali... 9 kwietnia, gdy punkty z ich terenu wywiozła Błyskawica Drogomyśl. W miniony weekend Beskid pokonał pewnie 4:0 ekipę z Pietrzykowic. – Wyglądaliśmy dobrze, zwłaszcza tyczy się to fragmentu do 20. minuty. To zresztą kolejny udany mecz w naszym wykonaniu. Rozumienie gry jest na wyraźnie lepszym poziomie, niż było to wcześniej – przyznaje Bartosz Woźniak, szkoleniowiec Beskidu.
 



Wygrana nad Borami była już 7. z rzędu skoczowskiej drużyny, która w tym okresie pokonała zespoły należące do czołówki ligi okręgowej, bo m.in. Tempo Puńców i GKS Radziechowy-Wieprz. – Idziemy dobrą drogą. Cieszy to, że coś wspólnie robimy i widać efekt w postaci wyników. Najważniejsze dla nas jest na ten moment dalej się rozwijać, bo wybiegać w przyszłość zbyt daleko za bardzo nie ma po co – zaznacza trener skoczowskiej drużyny.

Nie sposób jednak pominąć fakt, że gdyby jesienią Beskid uzbierał więcej punktów, to mógłby w obecnym sezonie włączyć się do walki o mistrzowski tytuł. – To tylko dywagacje. Mamy w sobie dużo pokory. Uzyskanie awansu do IV ligi nie jest takie proste, bo napotyka się wówczas na zupełnie inną rzeczywistość. Z tyłu głowy mam to, co działo się w Góralu. Pod wieloma względami na grę na wyższym szczeblu trzeba być gotowym – podsumowuje Woźniak.