Pytanie postawione w tytule zasadne jest z perspektywy drużyny, która w sobotnie wczesne popołudnie opuściła murawę pokonana. A czy skrzywdzona? Rozstrzygnięcie tego wydaje się o tyle karkołomne, że uczestnicy meczu mają w tej materii zdanie zgoła odmienne.

– Nie mamy w zwyczaju komentować pracy trójki sędziowskiej, ale mamy przeczucie graniczące z pewnością, że ich uprawnienia zostały znalezione w dużej paczce chipsów „Lays” o smaku zielonej cebulki – czytamy w krótkiej pomeczowej relacji zamieszczonej przez klub z Zebrzydowic. – Praca sędziów to skandal. Mieliśmy dziś do czynienia z totalnie nieudolną pracą arbitrów z głównym na czele (Adam Kuczera – przyp. red.) – oznajmia Grzegorz Łukasik, szkoleniowiec gospodarzy, któremu sędzia pokazał czerwoną kartkę.

Z drugiej strony zebrzydowiczanie sami są sobie winni. Na przestrzeni 90-minutowej rywalizacji mieli kilka szans, aby pokonać Dominika Syca, ale za każdym razem coś stawało im na przeszkodzie. Próbowali Paweł Kawik, Piotr Pastuszak i Marcin Bednarek. Miejscowi domagali się też podyktowania „11” po starciu Kawika z golkiperem Stali-Śrubiarnia. Ich zdaniem to napastnik Spójni jako pierwszy futbolówkę trącił, goście natomiast byli przekonani o słuszności decyzji rozjemcy, który na „wapno” nie wskazał. – Nie mieliśmy prawa przegrać tego spotkania. Nasza nieudolność pod bramką przeciwnika była porażająca – dopowiada już samokrytycznie trener zebrzydowiczan.

Żywczanie swoje okazje także zdołali wypracować. Gola strzelili w okolicznościach, które kontrowersje wzbudziły. Uderzenie Łukasza Tymińskiego z rzutu wolnego zostało zastopowane ręką – co do tego zapanowała zgodność, jednak tylko przyjezdni wtórowali sędziemu, który ową interwencję zaliczyło jako powiększenie przestrzeni torującej drogę piłce. Z rzutu karnego w 80. minucie doświadczony pomocnik Stali-Śrubiarnia nie pomylił się. – I o tę bramkę byliśmy w mojej ocenie lepsi, bo też wypracowaliśmy sobie całą masę sytuacji dogodnych – zauważa trener przyjezdnych Seweryn Kosiec, wymieniając „setki” Rafała HałataKamila Żołny czy próbę tego drugiego w poprzeczkę.