Piłka nożna - Wokół futbolu
FUTBOLOWE ARCHIWUM: Krakowski wirus nie istnieje
Początkiem września 2009 roku na naszych łamach ukazał się szeroko czytany i cytowany wywiad. Już we wstępie czytamy, że: „O golkiperach strzegących dostępu do bramki ekstraklasowych zespołów z Krakowa mówi się ostatnio dużo, niekoniecznie jednak pozytywnie”.
Zarówno bramkarz Cracovii Marcin Cabaj, jak i golkiper Wisły Mariusz Pawełek mają na swoim sumieniu gole, które chwały im nie przynoszą. Zasadne wydaje się więc pytanie, czy aby nie unosi się „krakowski wirus” futbolowy? Nic dziwnego, że jedno z naszych pytań do nowego bramkarza Cracovii Łukasza Merdy dotyczyło właśnie owego trudno wytłumaczalnego zjawiska.
sportowebeskidy.pl: - To chyba częste pytanie pod Pana adresem, ale jednak bardzo istotne - co tak naprawdę zdecydowało o zmianie barw klubowych?
Łukasz Merda: - Na transfer z Podbeskidzia do Cracovii złożyło się kilka czynników. Dostałem ofertę z klubu ekstraklasowego w ostatnich dniach okienka transferowego i wspólnie z żoną podjęliśmy decyzję, że ta zmiana może wyjść na dobre. Nawarstwiło się w ostatnim czasie kilka spraw, a moje samopoczucie nie było najlepsze. Coś się wypaliło i potrzebowałem zmiany. Zapewniam jednak, że ostatnie wyniki Podbeskidzia nie miały większego znaczenia.
sportowebeskidy.pl: - Spełnia się Pana marzenie o szansie występów na boiskach Ekstraklasy.
Ł.M.: - Na pewno celem każdego polskiego piłkarza jest gra w jak najwyższej klasie rozgrywkowej. To normalne, że trenuje się z myślą o sportowym awansie. Szansę występów w Ekstraklasie otrzymuję późno, bo w wieku 29 lat. Uważam, że to dobry moment, aby spróbować swoich sił. Trener Lenczyk widział mnie w zespole i podjąłem wyzwanie.
sportowebeskidy.pl: - Konkurentem do miejsca w bramce jest Marcin Cabaj, który w przeszłości również występował w Podbeskidziu.
Ł.M.: - Zgadza się. Z Marcinem minęliśmy się, bo gdy on odchodził z Bielska-Białej, to ja dopiero się tu pojawiłem. W krakowskiej drużynie gra on równie długo, jak ja w Podbeskidziu, ale przyszedłem grać i pomóc zespołowi. Co z tego wyjdzie pokaże czas.
sportowbeskidy.pl: - Krakowscy bramkarze – wspomniany Cabaj i Mariusz Pawełek „wpuścili” kilka kuriozalnych goli. Czy nie obawia się Pan, że to coś w rodzaju „krakowskiego wirusa”?
Ł.M.: - Ja też puściłem ostatnio strzały, które nie miały prawa trafić do siatki. W naszym fachu bramkarskim to się zdarza. W Krakowie ciśnienie jest bardzo duże i gdy tylko golkiper popełni błąd od razu o tym głośno. Chyba nie ma jednak żadnego „wirusa”, a to, że ostatnio przydarzyły się błędy akurat krakowskim bramkarzom uważam za przypadek.
sportowebeskidy.pl: - Zapewne będzie Pan uważnie przyglądał się występom Podbeskidzia w I lidze. Na co stać ten zespół?
Ł.M.: - Pewnie, że będę śledził mecze, bo Bielsko-Biała to moje miasto, a w Podbeskidziu spędziłem połowę piłkarskiej kariery. Trudno, żeby nie pozostał sentyment. Myślę, że zespół przełamie się, a później powinno już pójść „z górki”. Życzę zespołowi, jak najlepiej. Choć były pewne żale związane z moim nagłym odejściem, to rozstałem się w zgodzie i pożegnanie było dla mnie wzruszające.
sportowebeskidy.pl: - To chyba częste pytanie pod Pana adresem, ale jednak bardzo istotne - co tak naprawdę zdecydowało o zmianie barw klubowych?
Łukasz Merda: - Na transfer z Podbeskidzia do Cracovii złożyło się kilka czynników. Dostałem ofertę z klubu ekstraklasowego w ostatnich dniach okienka transferowego i wspólnie z żoną podjęliśmy decyzję, że ta zmiana może wyjść na dobre. Nawarstwiło się w ostatnim czasie kilka spraw, a moje samopoczucie nie było najlepsze. Coś się wypaliło i potrzebowałem zmiany. Zapewniam jednak, że ostatnie wyniki Podbeskidzia nie miały większego znaczenia.
sportowebeskidy.pl: - Spełnia się Pana marzenie o szansie występów na boiskach Ekstraklasy.
Ł.M.: - Na pewno celem każdego polskiego piłkarza jest gra w jak najwyższej klasie rozgrywkowej. To normalne, że trenuje się z myślą o sportowym awansie. Szansę występów w Ekstraklasie otrzymuję późno, bo w wieku 29 lat. Uważam, że to dobry moment, aby spróbować swoich sił. Trener Lenczyk widział mnie w zespole i podjąłem wyzwanie.
sportowebeskidy.pl: - Konkurentem do miejsca w bramce jest Marcin Cabaj, który w przeszłości również występował w Podbeskidziu.
Ł.M.: - Zgadza się. Z Marcinem minęliśmy się, bo gdy on odchodził z Bielska-Białej, to ja dopiero się tu pojawiłem. W krakowskiej drużynie gra on równie długo, jak ja w Podbeskidziu, ale przyszedłem grać i pomóc zespołowi. Co z tego wyjdzie pokaże czas.
sportowbeskidy.pl: - Krakowscy bramkarze – wspomniany Cabaj i Mariusz Pawełek „wpuścili” kilka kuriozalnych goli. Czy nie obawia się Pan, że to coś w rodzaju „krakowskiego wirusa”?
Ł.M.: - Ja też puściłem ostatnio strzały, które nie miały prawa trafić do siatki. W naszym fachu bramkarskim to się zdarza. W Krakowie ciśnienie jest bardzo duże i gdy tylko golkiper popełni błąd od razu o tym głośno. Chyba nie ma jednak żadnego „wirusa”, a to, że ostatnio przydarzyły się błędy akurat krakowskim bramkarzom uważam za przypadek.
sportowebeskidy.pl: - Zapewne będzie Pan uważnie przyglądał się występom Podbeskidzia w I lidze. Na co stać ten zespół?
Ł.M.: - Pewnie, że będę śledził mecze, bo Bielsko-Biała to moje miasto, a w Podbeskidziu spędziłem połowę piłkarskiej kariery. Trudno, żeby nie pozostał sentyment. Myślę, że zespół przełamie się, a później powinno już pójść „z górki”. Życzę zespołowi, jak najlepiej. Choć były pewne żale związane z moim nagłym odejściem, to rozstałem się w zgodzie i pożegnanie było dla mnie wzruszające.