Wprawdzie jego dorobek strzelecki (3 gole) nie powala z nóg, ale swoją ambicją i walecznością zaimponował nawet najwybredniejszym znawcom futbolu w mieście nad Białą. Niejako w dowód uznania kibice-internauci oddali w plebiscycie tak wiele głosów na popularnego „Collinę”, że ten uplasował się na drugim miejscu, wyprzedzony jedynie przez Łukasza Merdę.

sportowebeskidy.pl: - Chyba jesteś z tego wyboru zadowolony? To w końcu kibice, a nie trenerzy, działacze i dziennikarze dokonali takiego wyboru.
Martin Matuš:
- Z wyboru tak, ale nie ze swojej gry. Trzy strzelane gole przez napastnika to jest za mało. Przyszedłem do Podbeskidzia głównie po to, aby zdobywać gole. W dobrej formie byłe przez pierwszych 8-10 meczów i wtedy mogłem zrobić więcej dla drużyny. Dwa punkty w ostatnich czterech spotkaniach, to stanowczo zbyt mało, a mogliśmy być bliżej np. piątego miejsca w tabeli. I dlatego nie jestem zadowolony z tej rundy, choć dobrze się zaczęła. 25 zdobytych punktów plus te sześć odjętych, to ani dużo, ani mało.

sportowebeskidy.pl: Ale kibice są z Ciebie zadowoleni!
MM:
- Kibice tak, ale ja nie. Liczyłem, że strzelę w tej rundzie 8-9 goli.

sportowebeskidy.pl: - W Bielsku-Białej grasz od pół roku, a cały poprzedni sezon spędziłeś w Skałce Żabnica. Tam do dziś wzbudzasz emocje pozytywne i pewnie dlatego, że odszedłeś, także negatywne. Jak wspominasz tamten czas?
MM:
- Zawsze tam gdzie grałem odczuwałem sympatię kibiców, bez względu na pozycję na której grałem.

sportowebeskidy.pl: - Czy zgodzisz się z opinią, że najlepszy rozegrany przez Ciebie mecz w Bielsku, to wiosenne spotkanie: BKS Stal – Skałka Żabnica? Zagrałeś wówczas na czterech pozycjach, na wszystkich wybornie.
MM:
- Tak, to było moja gra. Kiedyś jeszcze na Słowacji grałem na środku obrony, w środku pomocy i ataku. Nieskromnie powiem, że dobrze mi to wychodziło. A ten mecz, o którym mówisz oczywiście pamiętam. Strzeliłem bramkę i asystowałem przy golu „Cigera” (Juraj Dančik – red.). Jak to się mówi, byłem w tym meczu wszędzie na boisku. Ale lepszy mecz zaliczyłem w tym roku z LKS Łąka, w barwach Skałki. Wygraliśmy 6:1, a ja strzeliłem jedną bramkę i zaliczyłem 5 asyst. Na tych kilkadziesiąt meczów jakie rozegrałem w Polsce to był mój najlepszy występ. Później było spotkanie z ROW-em Rybnik i dopiero BKS. A najlepszy mecz w Podbeskidziu jeszcze przyjdzie. Można grać na różnym pułapie: 100, 80, albo 20 procent. Pierwsze mecze w Podbeskidziu zagrałem na 60 procent, potem było już gorzej, gdzieś na 30. To za mało, więc jak mam być zadowolony. Wiem, że ja i zespół możemy grać lepiej!

sportowebeskidy.pl: - A może tylko trzy zdobyte bramki wynikają z tego, że często grałeś w ataku sam?
MM:
- Jak dobrze pamiętam, to w dwunastu meczach grałem sam w ataku. Ciężko grać napastnikowi w pojedynkę. Trudno wtedy o grę kombinacyjną, trudno dojść do dogodnych sytuacji strzeleckich.

sportowebeskidy.pl: - Dziękuję za rozmowę.
MM:
- Dziękuję.