Już po minucie od pierwszego gwizdka arbitra Błyskawica cieszyła się z objęcia prowadzenia. Bartosz Szołtys prostopadłym podaniem zaskoczył defensywę rywala, zaś Marcin Jasiński sytuacji sam na sam z Wojciechem Mrokiem nie zmarnował. Minął kwadrans, a piłkarze prowadzeni przez Krystiana Papatanasiu wygrywali już 2:0. Po dalekim wrzucie futbolówki z autu Błażej Bawoł z najbliższej odległości dopełnił formalności.

 

- Nie był to najpiękniejszy mecz dla kibiców. Spotkanie opierało się przede wszystkim na walce, a i boisko nie było sprzyjające grze w piłkę. Najważniejsze, że zdobywamy 3 punkty i wygrywamy 10 mecz z rzędu - komentuje Papatanasiu. 

 

W rewanżowych 3 kwadransach przebudził się żywiecki zespół, który zaczął grać odważniej. Zamieszanie "z przodu" robił przede wszystkim debiutujący Radoslaw Molin. Szwedzki napastnik występujący do niedawna w FC Rosengård, w przerwie zastąpił Michała Garncarczyka. Drużyna Tomasza Fijaka była jednak nieskuteczna. Odnotujmy także, że drogomyślanie w końcówce mogli podwyższyć wynik - główkującego Krzysztofa Koczura zatrzymał jednak Mrok. - Koszarawa nie zagrała złego meczu. Tym bardziej cieszy, że udało nam się zachować czyste konto - podsumował zadowolony z zasłużonego zwycięstwa szkoleniowiec Błyskawicy.