Gdyby mecz trwał dłużej...
Sporo działo się podczas derbowego starcia rezerw Podbeskidzia z Kuźnią Ustroń. Obie ekipy walczyły o pełną zdobycz punktową po ostatnich porażkach.
- To kolejny, już trzeci mecz z rzędu, w którym gramy dwie zupełnie rożne połowy. Takie są niestety prawa młodości - zauważa trener rezerw Podbeskidzia, Wojciech Fluder.
Zespół z Ustronia bardzo dobrze wszedł w mecz z drugą drużyną Podbeskidzia. Kuźnia po niespełna kwadransie objęła prowadzenie, gdy Łukasz Szlufarski sfinalizował ładną akcję swojej ekipy i pokonał Krystiana Wieczorka. Na kolejne trafienie kibice czekali raptem 4 minuty. Wówczas to sędzia podyktował rzut karny, z którym nie zgadzali się gospodarze. Niemniej, z 11. metrów nie pomylił się Michał Rycka, który raz jeszcze wpisał się na listę strzelców w 27. minucie, dobrze odnajdując się w polu karnym rywala po rzucie rożnym. Rezerwy Podbeskidzia jedyną szansę mieli po próbie Maksymiliana Biskupa.
Po zmianie stron obraz meczu uległ zmianie. To Górale zaczęli mocniej naciskać na przeciwnika i stwarzać sytuacje. Po kilku niezłych próbach bielszczanie trafili w 80. minucie. Arkadiusz Krańczuk przytomnie zamknął dośrodkowanie. Rezerwy Podbeskidzia uwierzyły, że jeszcze mogą odmienić losy meczu. W 89. minucie Adam Waśko zrobił pożytek z dogrania od Grzegorza Janusza. Na więcej jednak Kuźnia nie pozwoliła i trzy punkty pojechały do Ustronia.