To goście z Rajczy lepiej weszli w sobotnie starcie. Nie dość, że Maciej Figura postarał się na wstępie o gola dającego prowadzenie, to niedaleko po upływie kwadransa Soła mogła dystans powiększyć. Na wysokości zadania przy rzucie karnym stanął jednak golkiper Błyskawicy Krzysztof Michałowski. – Po 20. minutach mogliśmy tak naprawdę prowadzić 3:0 i mieć mecz pod całkowitą kontrolą, zważywszy również na czerwoną kartkę obrońcy przeciwnika. Zmarnowana „11” okazała się jednak kluczowa – stwierdza Sebastian Gierat, szkoleniowiec Soły.

Gospodarze zareagowali z kolei właściwie przy okolicznościach nie do końca im sprzyjających. – Gdy początkowa nerwowość ustąpiła zaczęliśmy dochodzić do głosu. Podnieśliśmy się po ciężkim początku i właśnie ta reakcja zespołu na boiskowe zdarzenia cieszy mnie szczególnie – zauważa trener ekipy z Drogomyśla Krystian Papatanasiu.
 



Rajczanie do przerwy utrzymywali na „obcym” boisku korzystny dla siebie remis 1:1, ale zupełnie posypali się po wznowieniu rywalizacji. – Uszło z nas powietrze, a Błyskawica nas wypunktowała. Popełnialiśmy proste błędy, ale zwyczajnie zabrakło nam sił. Nie trenowaliśmy od 4 tygodni, ostatni sparing zagraliśmy 6 tygodni temu. W tak krótkim czasie nie da się do ligi dobrze przygotować – komentuje Gierat.

Dominację drogomyślan z drugiej połowy inauguracyjnego spotkania grupy mistrzowskiej „okręgówki” trudno wskazywać zarazem jako przykład na dalszą fazę sezonu. – Nie spodziewam się zbyt wielu takich meczów. Zanosi się w tej lidze na wyrównaną walkę. Przed nami konfrontacje derbowe, które zapewne będą już bardzo zacięte – dodaje szkoleniowiec pierwszego lidera w stawce.