Misja zdobycia premierowych „oczek” powiodła się gospodarzom, którzy w przekroju całego meczu byli nieznacznie od niedawnego IV-ligowca lepsi. A na pewno skuteczniejsi, bo 3 razy futbolówka lądowała w bramce LKS-u Bestwina. Za sprawą rzutu rożnego w 25. minucie Pasjonat uzyskał zaliczkę. Piłka spadła pod nogi Kornela Adamusa, który doskonale wiedział co z nią uczynić. Bardzo ważnym okazał się gol do szatni, o którego w 45. minucie postarał się Szymon Tomala. Boczny defensor podłączył się do akcji, a w sytuacji sam na sam z golkiperem wykorzystał asystę Wojciecha Sadloka. Nikła, ale jednak przewaga pozwoliła dankowiczanom spokojniej grać po przerwie, a w 70. minucie zadali oni decydujący cios. Adamus dograł do Macieja Pietrzyka, który zanotował prawdziwe „wejście smoka”. W tym fragmencie gospodarze kilkukrotnie niepokoili Mateusza Kudrysa. Bartłomiej Gołąb ostemplował słupek, a strzał Adamusa doczekał się riposty bramkarza.
 


Podopieczni Sebastiana Gruszfelda nadzieje na punkt mieli największe, gdy natychmiast po golu na 1:0 odpowiedzieli. Do siatki wcelował Bartosz Adamowicz, który przejął futbolówkę po strzale Michała Motyki i pokonał zdezorientowanego Amadeusza Golika. Kto wie, jak losy derbów potoczyłyby się, gdyby tuż po pauzie i rzucie rożnym główka Kacpra Mielnikiewicza nie została fenomenalnie odbita przez golkipera Pasjonata. Na mecz goście mogli „załapać się” powtórnie na kwadrans przed końcem. Szymon Kościuch oddał strzał w polu karnym, w szeregach LKS-u zdziwienie wzbudził fakt, że arbiter nie dopatrzył się przy tym faulu, a młody zawodnik na murawę już nie powrócił.