Już w pierwszej połowie arbiter tej konfrontacji rozdał 6 żółtych kartek i... jedną czerwoną. Z powodu 2 "żółtek" boisko musiał opuścić  Krystian Tekla, co mocno utrudniło drużynie ze Strumienia realizację wyznaczonych zadań na to spotkanie. Jakby tego było mało... od 50. minuty Wisła grała już w 9. W konsekwencji bezpośredniej "cegły" z zielonego placu wyleciał golkiper Bartosz Grabowski. Gospodarze grę w przewadze szybko wykorzystali, bowiem 180 sekund później Wojciech Kołek przymierzył na 1:0. 

 

 

Piłkarze prowadzeni przez Łukasza Stracha poszli za ciosem, podwyższając prowadzenie w 58. minucie za sprawą Krystiana Stracha. Wkrótce szanse na odmienienie losów meczu zwietrzyli zawodnicy ze Strumienia. W 66. minucie Daniel Madzia faulował w polu karnym, sędzia wskazał na "wapno", agresora "częstując" jednocześnie kartonikiem koloru czerwonego. Do futbolówki ustawionej na 11. metrze podszedł Adrian Bobrowicz i w tej sytuacji nie spudłował. Marzenia przyjezdnych szybko rozwiał jednak Mateusz Rucki, który po chwili wcelował piłkę na 3:1. Ten gol rozbił zespół ze Strumienia. W ostatnim kwadransie ekipa Roberta Żbikowskiego dała sobie strzelić jeszcze 3 bramki. Na listę strzelców dwukrotnie wpisał się Sebastian Juroszek, jedno trafienie dorzucił także Daniel Cielepak

 

- Wisła bardzo szybko wykluczyła się z tego meczu czerwieniami. Po pierwszej połowie mogliśmy prowadzić 2:0, ale brakowało nam skuteczności. Co martwiące, przestaliśmy dobrze grać w momencie, gdy przeciwnik musiał sobie radzić w 9. Wówczas Wisła strzeliła na 2:1, a miała jeszcze setkę, by doprowadzić do wyrównania. Cenimy sobie to zwycięstwo i 14 punktów, które mamy po 8 kolejkach - ocenił wygraną 6:1 Łukasz Strach, szkoleniowiec LKS-u Pogórze.