
Piłka nożna - IV liga
Gole po jednej stronie
Na otwarcie kolejnej serii gier IV-ligowych doszło do derbów w Łękawicy, gdzie zawitała młodzież Podbeskidzia.
I dla borykającego się ostatnio z perturbacjami wynikającymi z pandemii beniaminka nie mieli litości. – W pierwszej połowie nie byliśmy skuteczni, choć już po kwadransie powinniśmy wyraźnie prowadzić. Dopiero w drugiej wszystko „zaskoczyło” – zaznacza trener bielszczan Adrian Olecki.
W kontekście zmarnowanych szans warto przywołać pojedynki Bartłomieja Kręcichwosta z Łukaszem Byrtkiem, z których obronną ręką wychodził golkiper Orła. Napastnik „dwójki” Podbeskidzia jednak goli się doczekał. To on podwyższał prowadzenie gości już po upływie godziny sobotniej batalii derbowej – wpierw na 2:0 po płaskim strzale tuż przy słupku, a następnie dobijając z najbliższej odległości zagranie Jana Borka. Ekipę z Łękawicy przyjezdni „napoczęli” z kolei w 53. minucie za sprawą Tomasza Górkiewicza, główkując z bramkowym efektem w następstwie krótko rozegranego kornera i „centry” Borka.
Gospodarzom zaangażowania odmówić nie sposób. W premierowej odsłonie kroku przeciwnikowi dotrzymywali. Także mieli swoją szansę na gola, lecz uderzenie Kamila Małolepszego minęło słupek. W miarę upływu czasu zabrakło im jednak „pary”, co – jak wyżej opisane – dobrego skutku nie przyniosło.
W kontekście zmarnowanych szans warto przywołać pojedynki Bartłomieja Kręcichwosta z Łukaszem Byrtkiem, z których obronną ręką wychodził golkiper Orła. Napastnik „dwójki” Podbeskidzia jednak goli się doczekał. To on podwyższał prowadzenie gości już po upływie godziny sobotniej batalii derbowej – wpierw na 2:0 po płaskim strzale tuż przy słupku, a następnie dobijając z najbliższej odległości zagranie Jana Borka. Ekipę z Łękawicy przyjezdni „napoczęli” z kolei w 53. minucie za sprawą Tomasza Górkiewicza, główkując z bramkowym efektem w następstwie krótko rozegranego kornera i „centry” Borka.
Gospodarzom zaangażowania odmówić nie sposób. W premierowej odsłonie kroku przeciwnikowi dotrzymywali. Także mieli swoją szansę na gola, lecz uderzenie Kamila Małolepszego minęło słupek. W miarę upływu czasu zabrakło im jednak „pary”, co – jak wyżej opisane – dobrego skutku nie przyniosło.