Scenariusz pomyślny dla LKS-u nie musiał jednak wcale sprawdzić się w rzeczywistości. Gospodarze długo rywalowi nie ustępowali. Co więcej, to oni jako pierwsi wypracowali sobie „setkę”, gdy Paweł Michałek przegrał starcie z bramkarzem Mateuszem Cienciałą. Za moment grający trener Górala raz jeszcze zagroził przeciwnikowi. Ten z kolei odgryzł się główką Michała Czakona, z którą poradził sobie Daniel Juroszek. Na dobre jednak uczynił to w 45. minucie. Wyrównaną odsłonę zwieńczyło dośrodkowanie z kornera Daniela Szwarca i bezbłędna główka Łukasza Stracha.

Właśnie tego straconego gola, w połączeniu ze zmarnowanymi sytuacjami, istebnianie żałowali po zakończonej potyczce najbardziej. – Mógł ten mecz ułożyć się dobrze dla nas. Pewnie scenariusz byłby inny, gdybyśmy objęli prowadzenie, na które w moim przekonaniu zasługiwaliśmy – komentuje trener Michałek.
 



Po pauzie wątpliwości, który zespół jest tego dnia lepszy nie było żadnych. Pogórzanie podkręcili tempo, na dodatek zapracowali na gole wyjątkowej urody. W 62. minucie po asyście Czakona z okolic „16” wybornie „zdjął pajęczynę” Szwarc. Jeszcze więcej podziwu wzbudził gol autorstwa Krystiana Stracha, który w 78. minucie – niebawem po pojawieniu się na murawie – spektakularną przewrotką zmusił Juroszka do kapitulacji. Gospodarze uratowali honor ambitną postawą i „fantem” z 80. minuty. Z dystansu przymierzył wówczas dokładnie Bartłomiej Rucki, który wchodząc z ławki okazał się jednym z najaktywniejszy zawodników na placu boju.

Ekipa z Pogórza szybko więc powetowała sobie ubiegłotygodniową przegraną z Borami Pietrzykowice. – Cieszymy się nie tylko z wyniku, ale i z gry. Zrealizować byliśmy w stanie to, co sobie zakładaliśmy. To bardzo cenne punkty – kwituje Marcin Sitko, szkoleniowiec triumfatorów.