Trzy wcześniejsze mecze „Górali” w bieżącym sezonie T-Mobile Ekstraklasy zwycięstwa nie przyniosły. Z lepszym efektem Podbeskidzie zagrać miało w piątkowy wieczór...

Pawela_TSP

Po kilku dniach upałów w godzinach meczu Podbeskidzia na Stadionie Miejskim niebo zapłakało. Niestety, po raz wtóry nad grą „Górali”... Znów bielszczanie zaprezentowali się bowiem słabo i coraz śmielej mówić można o kryzysie na wstępie tego sezonu. W miarę przyzwoicie wyglądała premierowa część meczu, w której gospodarze podjęli kilka ofensywnych prób. Ale groźnie pod ich bramką było już w 9. minucie spotkania gdy Ladislav Rybansky z trudem wybronił uderzenie Dorde Cotry. Kilka chwil później niezły strzał oddał Marcin Wodecki, jednak golkiper Zagłębia również skutecznie interweniował. Najlepszą sposobność do zdobycia gola „Górale”, a konkretnie Damian Chmiel, zaprzepaścili w 27. minucie. I tym razem „na posterunku” był Michał Gliwa. Od 40. minuty, z przełożeniem na początkowy fragment drugiej odsłony, ciekawsze akcenty należały do lubinian. W 53. minucie bielszczanie skontrowali i Fabian Pawela omal nie trafił do siatki. O ostatnich dwóch kwadransach specjalnie trudno się rozpisywać. Miejscowi pomysłu na rozmontowanie defensywy Zagłębia nie mieli. Efektów nie dał również come-back Krzysztofa Chrapka. Bliżej sukcesu byli goście, wśród których tzw. „piłki meczowej” nie wykorzystał Cotra.

To pierwszy punkt Podbeskidzia na własnym boisku w tym sezonie. Wywalczony w ogromnych bólach, po grze pozostawiającej wiele do życzenia...

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Zagłębie Lubin 0:0

Podbeskidzie: Rybansky – Adu Kwame, Pietrasiak, Konieczny, Górkiewicz – Wodecki (75' Chrapek), Łatka, Sloboda, Chmiel, Jagiełło – Pawela (86' Kołodziej) Trener: Michniewicz