Był 8 października 2017 roku, gdy w spotkaniu 10. kolejki poprzedniego sezonu ligi okręgowej Pasjonat miał rywalizować na własnym terenie z Góralem. Boisko w Dankowicach nie nadawało się jednak do gry i choć goście na mecz zawitali, to sędzia na rozpoczęcie potyczki nie zezwolił. Pierwotnie na korzyść Górala zasądzony został walkower, po odwołaniu klubu z Dankowic ową decyzję cofnięto. Także wiosną meczowi obu ekip towarzyszyły trudności. W marcu na przeszkodzie stanęła aura, ostatecznie 11 kwietnia 2018 r. dankowiczanie sięgnęli po punkty, ogrywając Górala 1:0.

O tym, że porzekadło mówiące, iż „nic dwa razy się nie zdarza” nie zawsze znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości zespół z Żywca dotkliwie przekonał się wczoraj. Piłkarze Górala na mecz do Dankowic dojechali, ale... stan bocznego boiska obiektu Pasjonata uniemożliwił rozegranie meczu. – Nie jest to w porządku wobec nas. Znów pojechaliśmy na wycieczkę. Wiadomo było przecież, jak wygląda murawa boiska, a gospodarze nie poczynili żadnych kroków, aby zorganizować jakąś alternatywę – mówi zasmucony trener Górala Sebastian Klimek.

O losie rywalizacji pomiędzy Pasjonatem i Góralem zdecyduje w najbliższych dniach Wydział Gier Beskidzkiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Czy pokrzywdzeni w owej sytuacji żywczanie będą domagali się walkowera? – Ciężko powiedzieć. Zawsze lepiej zdobywać punkty na boisku w grze. Uwiera nas jednak to, jak ponownie zostaliśmy potraktowani – zaznacza szkoleniowiec.