Czy „Górale” zdołają pozbierać się po klęsce we Wrocławiu? Takie pytanie na trybunach Stadionu Miejskiego zadawali sobie przed meczem z Wisłą kibice bielskich piłkarzy. Odpowiedzią twierdzącą okazała się bardzo dobra gra gospodarzy.

tsp podbeskidzie 2

„Podbeskidzie nie jest chłopcem do bicia” – mówił przed meczem szkoleniowiec Wisły, Franciszek Smuda. Czy była to tylko kurtuazja trudno powiedzieć, w każdym razie goście traktowali mecz w Bielsku-Białej, jak najbardziej poważnie. Do składu powrócił nawet Arkadiusz Głowacki, którego występ stał pod znakiem zapytania. Bielszczanie bez żadnego respektu podeszli do starcia z czołową drużyną T-Mobile Ekstraklasy. Do nich należał pierwszy kwadrans meczu. W 14. minucie doskonałą szansę miał Fabian Pawela. Strzał głową napastnika Podbeskidzia z linii bramkowej wybił Michał Miśkiewicz. Kilka minut później zza pola karnego uderzył Anton Sloboda i znów na wysokości zadania stanął golkiper „Białej Gwiazdy”, która wyraźnie nie radziła sobie z dobrą postawą gospodarzy. W 22. minucie piłka musiała wpaść do bramki krakowian! Po kolejnym wrzucie z autu Marka Sokołowskiego z bliska po ziemi strzelał Paweła, a Miśkiewicz cudem uratował swój zespół. Był to bodaj najlepszy fragment gry „Górali” w całym sezonie, szkoda natomiast, że nie potwierdzony trafieniem. Do końca premierowej części Wisła nie miała „sztycha” i to zwiastowało korzystne dla Podbeskidzia rozstrzygnięcie, tym bardziej, że na finiszu bielszczanie znów kilka razy sprawdzili czujność rewelacyjnego Miśkiewicza, m.in. do pozycji strzeleckiej doszedł Błażej Telichowski.

Start drugiej połowy? Jakże podobny. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego z rozmachem konstruowali kolejne akcje. Golkiper Wisły znalazł „zatrudnienie” przy uderzeniach Paweli oraz Piotra Malinowskiego, zaś „główka” Sokołowskiego w 55. minucie odbiła się od poprzeczki! Przyjezdni pierwszy celny strzał zanotowali... niemal równo po godzinie rywalizacji. Donald-Wilde Guerrier nie był jednak w stanie zaskoczyć Richarda Zajaca. Im bliżej końca spotkania, tym lepiej prezentowali się goście, a więcej pracy miał golkiper Podbeskidzia. Z drugiej strony „Górale” pola nie oddawali, wietrząc szansę na długo oczekiwany sukces. W doliczonym czasie gry taka sposobność nadarzyła się i to trzykrotnie! Na 14 metrze futbolówka trafiła pod nogi kapitana bielskiego zespołu, który fatalnie chybił. Dobrej okazji nie wykorzystał również Marcin Wodecki, z kolei z rzutu wolnego tuż zza „16” katastrofalny strzał oddał Adam Deja. Punkty zostały zatem podzielone, choć to Podbeskidzie wygrać tego dnia powinno, biorąc pod uwagę liczne sytuacje i dominacje w meczu na przestrzeni 90 emocjonujących minut.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Wisła Kraków 0:0 Podbeskidzie: Zajac – Górkiewicz, Pietrasiak, Konieczny, Telichowski – Sokołowski, Łatka, Sloboda, Malinowski (68' Adu Kwame), Pawela (78' Wodecki) – Chrapek (46' Deja) Trener: Ojrzyński