Jako główne przyczyny porażek trener LKS-u Wojciech Zuziak wskazuje kilka aspektów. Nie tylko strzelecką indolencję w połączeniu z licznymi błędami indywidualnymi, ale również kadrowe niedostatki. – Wygląda to o tyle kiepsko, że na ligę przełożyło się to, z czym borykaliśmy się już w sparingach. Ciągle kogoś nam brakuje i nie możemy zagrać w pełnym składzie – rozpoczyna szkoleniowiec ekipy z Leśnej.

Analizując aspekty wynikające z dotychczasowych wiosennych meczów dodaje: – Gra nie wygląda tak źle, jak na to wskazują wyniki. Gdybyśmy nie stwarzali okazji, a tylko biegali po boisku, jak zbłąkane owieczki, nie pozostałoby nic innego, jak przyznać, że rywale są lepsi. Tymczasem w Wiśle nie trafiamy dwa razy do pustej bramki, z Pasjonatem też mamy świetne szanse, a nie potrafimy strzelić gola. Skuteczność jest tragiczna i niewątpliwie to duży problem – przyznaje Zuziak. – Poza tym nie wystrzegamy się „w tyłach” błędów indywidualnych. Punkty uciekają i sami sobie jesteśmy temu winni. Powinniśmy mieć ich o kilka więcej, wtedy rozmawialibyśmy zupełnie w innym tonie – zauważa szkoleniowiec LKS-u.

W sobotę przedostatni zespół „okręgówki” zagra w Żywcu z Koszarawą, następnie podejmie Spójnię Zebrzydowice. I jeśli w tych dwóch spotkaniach leśnianie „nie załapią” się na zdobycze punktowe, to los degradacji wydaje się im niechybnie pisany. Strata do obecnie bezpiecznej Spójni to aż 10 „oczek”.