SportoweBeskidy.pl: Zakończyły się niedawno Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Jak oceniasz to, co osiągnęła w nich reprezentacja Polski?
Grzegorz Kotowicz: Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Soczi w 2014 roku były wielkim sukcesem, bo za taki trzeba uznać 6 medali, w tym aż 4 złote. Wszyscy jesteśmy żądni sukcesów i zawsze chcemy, by było jeszcze lepiej. Dlatego tegoroczne Igrzyska w Pjongczangu wywołały w nas niedosyt i uczucie rozczarowania. Mamy jednak złoto olimpijskie i brąz, z czego powinniśmy się cieszyć. Trzeba jednak zauważyć, że polscy sportowcy często nie wytrzymują presji Igrzysk Olimpijskich i osiągane przez nich wyniki są poniżej ich możliwości. Co może również budzić rozczarowanie to fakt, że dla niektórych wyjazd na imprezę tej rangi jest już spełnieniem celów wynikowych, a tak nie powinno być. Każdy zawodnik powinien stawiać sobie poprzeczkę coraz wyżej. Rozumiem, że w pewnym etapie przygotowań celem jest zakwalifikowanie się na Igrzyska, ale kiedy już ten cel jest osiągnięty wyznaczamy następny i to jest osiągnięcie jak najlepszego wyniku sportowego, czy medalu. Czasami niestety wygląda to inaczej.
 
SportoweBeskidy.pl: Cieszymy się z sukcesu skoczków, czy bardziej jednak martwimy niepowodzeniami w innych dyscyplinach? Narciarstwo alpejskie, biathlon, biegi, łyżwiarstwo szybkie... Mimo wszystko sporo tych niepowodzeń.
G.K.: Niestety, często skupiamy się na niepowodzeniach, tak łatwo przychodzi nam krytykowanie innych. Jednocześnie zapominamy jak najczęściej mówić o naszych sukcesach i w ten sposób nakręcać pozytywną energią innych. Tak właśnie buduje się wiarę w samego siebie, co pozwala przezwyciężać stres i osiągać jak najlepsze wyniki. Osiągnięcia skoczków z pewnością dały nam wiele radości, podkreślić trzeba jednak że system szkolenia i obiekty sportowe są w naszym kraju na naprawdę wysokim poziomie. Jeżeli chodzi o inne dyscypliny zimowe nie jest już jednak tak kolorowo. Mówię tu głównie o obiektach sportowych. Tak na przykład łyżwiarze szybcy dopiero w zeszłym roku doczekali się obiektu z prawdziwego zdarzenia, który został zbudowany w Tomaszowie Mazowieckim. Biathlon i biegi narciarskie, dla których obiekty sportowe są stosunkowo tanie w porównaniu do innych dyscyplin zimowych, nie posiadają również obiektu takiej rangi. Trasy biegowo-biathlonowe na Kubalonce w Wiśle i Istebnej potrzebują niewielkiego dofinansowania, by zakończyć tę inwestycję i by mogli szkolić się tam przyszli reprezentanci Polski. Tak można wymieniać i wymieniać. Myślę, że nie bez znaczenia jest również rola mediów, a szczególnie telewizji państwowej, by promowała sport nie tylko przy okazji Igrzysk zimowych, czy to letnich, lecz przez cały rok. Tylko tak możemy przyciągnąć młodzież do sportu i w przyszłości osiągać lepsze wyniki.
 
SportoweBeskidy.pl: Dwukrotnemu medaliście olimpijskiemu przypominają się przy okazji takiej imprezy igrzyska, w których startował?
G.K.: Oczywiście, że tak. Piękne chwile i piękne wspomnienia. To, co teraz najlepiej wspominam, to fantazja, z jaką człowiek jechał na Igrzyska Olimpijskie. Pamiętam dumę z tego, że byłem jednym z nielicznych, którzy mogli reprezentować Polskę na Igrzyskach i to, że z każdym można walczyć i wygrać.  
 
SportoweBeskidy.pl: Mówiąc już o naszym regionie i przywołując na myśl tobie bliskie kajakarstwo, świetną wiadomością jest trwająca obecnie budowa kajakowni w Czechowicach-Dziedzicach.
G.K.: To jedno z większych wydarzeń dla czechowickiego środowiska kajakowego. Dzięki władzom Czechowic-Dziedzic po kilku latach egzystowania w bardzo trudnych warunkach nareszcie nasza młodzież będzie mogła trenować w standardach, jakie wyznacza XXI wiek. Wybudowanie jednak samej przystani kajakowej to jeszcze nie koniec. Potrzebujemy sporo środków na wyposażenie kajakowni, czyli regały na kajaki, sprzęt na siłownie, szafki, itp. Wierzę, że dzięki zaangażowaniu wolontariuszy działających przy czechowickim kajakarstwie i życzliwych ludzi, którym bliskie są kajaki i nasza młodzież, uda się pokonać te trudności. W tym miejscu trzeba podkreślić, że wodniacy to twardziele i mimo tak trudnych warunków, w jakich musieli trenować, to ilość zawodników jest imponująca. Również wyniki osiągane przez naszych kajakarzy są świetne. To przecież medale z mistrzostw świata, Europy i Polski.
 
SportoweBeskidy.pl: Po ośmiu latach rozstałeś się nie tak dawno z Centralnym Ośrodkiem Sportu w Szczyrku. Co z tego okresu pracy wspominasz najlepiej? Którą inwestycję z przeprowadzonych przez ciebie uważasz za mającą największą rangę dla polskiego sportu?
G.K.: Praca w COS Szczyrk to z pewnością bardzo ważny etap w moim życiu i rozwoju zawodowym. Jest wiele chwil, które były ważne i warto o nich pamiętać, jednak to, co udało mi się osiągnąć to duża zasługa załogi, z którą miałem przyjemność pracować. Jeżeli chodzi o inwestycje, które miały znaczący wpływ na rozwój polskiego sportu, to z pewnością kompleks skoczni Skalite, na której trenują polscy skoczkowie na czele z Adamem Małyszem (kiedyś), a teraz z Kamilem Stochem. Natomiast inwestycja najważniejsza pod względem rozwoju COS w Szczyrku i miasta Szczyrk to modernizacja kolei linowych i tras narciarskich, które zapoczątkowały zmiany infrastruktury narciarskiej w Szczyrku. Tak naprawdę wszystkie inwestycje, przy których pracowałem, takie jak hala sportowa, internat sportowy i inne są dla mnie ważne i jestem dumny, że mogłem coś pozostawić w Szczyrku po swoim dyrektorowaniu w COS Szczyrk.