Zadbali o to jego główni aktorzy. Ambitny reprezentant A-klasy już w 5. minucie za sprawą rzutu z autu i przytomnego strzału Sebastiana Szeląga objął prowadzenie. Ale to goście mieli w swoich szeregach Tomasza Ślezionę. Napastnik Spójni w 22. minucie został sfaulowany w polu karnym, a Robert Janulek nie pomylił się z „wapna”. W 35. minucie to Śleziona dał przyjezdnym nieznaczną zaliczkę, on również czynił swą powinność, gdy Olza w drugiej części odrobiła straty z wyniku 1:3. W 74. i 76. minucie indywidualnymi szarżami Śleziona zmuszał golkipera pogwizdowian do kapitulacji.

Pomimo formy dalekiej od optymalnej i licznych braków kadrowych po awans do kolejnej pucharowej fazy sięgnął faworyt. – Formy ligowej rzeczywiście jeszcze nie mamy, ale też na mecz za tydzień wyjdziemy w innym składzie. Mamy nadzieję, że kogoś uda się ściągnąć na finiszu przygotowań i poprawić w ten sposób jakość zespołu – klaruje szkoleniowiec Grzegorz Sodzawiczny, także dziś z przymusu obecny na boisku w końcówce spotkania.