Już od samego niemalże startu dzisiejszego meczu działo się na murawie sporo interesującego. W 6. minucie wynik zmienili piłkarze Błyskawicy. Tyleż to zasługa pojawiającego się w protokole w gronie strzelców Marcina Jasińskiego, co i... niefortunnie „nabijającego” rywala Mateusza Tomali. Goście odpowiedzieli nie inaczej – po kosztownych pomyłkach „w tyłach”. W 10. minucie Daniel Król sfaulował wchodzącego w pole karne z lewej strony Tymoteusza Pilcha. Z „wapna”, tradycyjnie z zachowaniem przytomności umysłu, przymierzył Szymon Płoszaj. Po kwadransie było już 2:1 dla przyjezdnych. Przy akcji Szymona Woźniczki pogubili się defensorzy Błyskawicy, co skrzętnie będąc na 3. metrze spożytkował nie kto inny, jak Płoszaj.

Kolejne gole, co ciekawe w identycznym rozkładzie ilościowym, padały po zmianie stron. W 56. minucie Mateusz Tomala ruszył w kierunku bramki drogomyślan, co też było sensowne. Niezrozumienie między golkiperem a obrońcą gospodarzy ułatwiło obrońcy WSS skierowanie piłki ponad Bartłomiejem Oleksym. Kilka chwil później Wojciech Małyjurek po podaniu Płoszaja próbował bramkarza konkurenta lobować w sytuacji „1 na 1”. Uczynił to jednak niefrasobliwie.


Błyskawica tymczasem zerwała się jeszcze do walki o korzystny rezultat. W 65. minucie uderzenie Mariusza Saltariusa sparował Przemysław Szalbót, ale wobec poprawki Damiana Stawickiego nic do powiedzenia nie miał. Wyrównać gospodarze już nie byli w stanie, za to w 82. minucie zostali ostatecznie dobici. Szybkie rozegranie rzutu wolnego ponad murem złożonym z zawodników Błyskawicy okazało się trafionym rozwiązaniem. Saltarius powalił Małyjurka, a egzekwujący „11” Płoszaj skompletował hat-tricka na wagę efektownego wyjazdowego skalpu wiślańskiego zespołu.

Piłkarze z Drogomyśla ponownie nie zaprezentowali się dobrze w aspekcie gry obronnej, wspominając tu również niedzielny remis 3:3 w Pogórzu. – Może to i dobrze, że tak słaby mecz w defensywie przydarzył się nam właśnie na tym etapie sezonu. Rozdawaliśmy dziś rywalowi prezenty. Wyczekujemy już z niecierpliwością końca rundy jesiennej – oznajmił „na gorąco” trener Krystian Papatanasiu.