
Hit obfity w gole i emocje
Oczy kibiców piłkarskich były dziś skierowane na mecz Orła Łękawica z MRKS-em Czechowice-Dziedzice. Było to wszak starcie dwóch czołowych ekip w V lidze.
Na pewno nikt nie zawiódł się, kto obejrzał ten mecz z wysokości trybun. Aura nie rozpieściła, ale wydarzenia na boisku z pewnością rozgrzały widzów. W 4. minucie MRKS objął prowadzenie, po tym jak Szymon Byrtek wykorzystał dośrodkowanie z rzutu rożnego Filipa Gajdy. Radość czechowiczan trwała jednak raptem 120 sekund. Do remisu doprowadził Damian Chmiel, który mocnym uderzeniem z okolic 13. metra zaskoczył Łukasza Byrtka. Doświadczony zawodnik raz jeszcze dał o sobie znać defensywie MRKS-u. W 28. minucie Chmiel sfinalizował świetną, oskrzydlającą akcję Mykhailo Lavruka.
Koniec emocji? Wręcz przeciwnie. Nadal Orzeł kontynuował ofensywny wariant. W 35. minucie sędzia wskazał na "wapno" po zagraniu ręką przez Sz. Byrtka. Z 11. metrów nie pomylił się się Seweryn Caputa. W końcówce pierwszej części nastąpiła kulminacja emocji. Sporo przepychanek, kontrowersji, na co musiał reagować arbiter. Czy uczynił to w sposób słuszny? Nie my jesteśmy od tego. Faktem jednak jest, że rzut karny ponownie wykorzystał Caputa po faulu na nim, a czerwoną kartkę ujrzał Jakub Krasny za niesportowe zachowanie.
W drugiej części MRKS, mimo gry w "10", próbował zniwelować rozmiary porażki, lecz Orzeł kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń. Znów się jednak zaczęło "dziać", gdy Jakub Kos w końcówce ujrzał dwie żółte, a w konsekwencji czerwoną kartkę. W 89. minucie stan prowadzenia podwyższył jednak Caputa, puentując piękną akcję swej drużyny. Gola na otarcie łez dla czechowiczan strzelił w doliczonym czasie Sz. Byrtek po dośrodkowaniu Adama Grygiera z rzutu wolnego.
- Brawa dla chłopaków. Jestem bardzo z nich dumny, widać w drużynie team spirit, ale tak jak wspominałem - ten mecz jeszcze nic nie rozstrzyga. Wygraliśmy ważne spotkanie, ale do końca ligi jeszcze daleko. Było sporo bramek, emocji - nic dodać nic ująć - mówi nam Krzysztof Wądrzyk, szkoleniowiec